- Czy udawanie goryla, aby przestraszyć przechodnia, może skończyć się odpowiedzialnością karną?
- Gdzie jest granica pomiędzy mniej lub bardziej dowcipnym żartem, a uznaniem takiego zachowania za przestępstwo?
- Czy osoba, którą prankster wybrał na ofiarę żartu, może złamać mu nogę?
Dziś kilka słów o tak zwanych „prankach” i challange’ach, które potrafią być bardzo zabawne, ale również niezwykle niebezpieczne, a nawet śmiercionośne.
Żarty nie na żarty
Święto żartów, dowcipów, „wkręcania ludzi”, a więc Prima Aprilis ma bardzo długą tradycję. Zaczęło być popularne w późnym średniowieczu, ale jego genezy można doszukiwać się już w obchodzonym na początku kwietnia, starożytnym, rzymskim święcie. Odbywało się ono na cześć bogini Ceres. Podczas obchodów przedstawiano komedie, mężczyźni przebierali się w damskie ubrania, a wszelkie kawały czy dowcipy stawały się tego dnia nie tylko dozwolone, ale wręcz pożądane.
W obecnych czasach Internet odciska swoje piętno w wielu sferach ludzkiego życia, również w aspekcie rozrywki. Można powiedzieć, że Prima Aprilis obchodzimy dziś codziennie, nie tylko pierwszego dnia kwietnia.
Tak zwane pranki, a więc filmiki, w których to ludzie są „wkręcani” na rozmaite osoby przez tak zwanych pranksterów, cieszą się niesamowitą wręcz popularnością i biją rekordowe wyświetlenia.
Siłą rzeczy więc, nagrywane są stosunkowo często. Im więcej zaś ich powstaje, tym bardziej zażarta staje się walka o uwagę widza i zachodzi potrzeba znalezienia większej kontrowersji. Przy realizowaniu niektórych pranków twórcy poszli o krok za daleko w kontekście bezpieczeństwa, swojego czy też postronnych osób.
W jaki sposób na takie przypadki odpowiada prawo karne?
Słynny prank Wardęgi z pająkiem-gigantem
Jeżeli dane zachowanie jest bezprawne, realizuje znamiona przestępstwa, to dla przyjęcia odpowiedzialności karnej nie ma znaczenia, czy dana osoba, której zachowanie prawnokarnie wartościujemy, podjęła je w ramach pranku.
Youtuber nie może złamać komuś ręki, a później bronić się, że przecież był to tylko prank.
Nawet wśród zwolenników koncepcji o istnieniu „kontratypów pozaustawowych” nie znajdzie się chyba nikt, kto jako taki kontratyp wymieniłby dolegliwy prank. W sytuacji pranku problematyczna może być także kwestia obiektywnego przypisania skutku, o czym pisał M. Małecki, analizując na Dogmatach Karnisty słynny prank Sylwestra Wardęgi. Straszono w nim ludzi pająkiem-gigantem.
Robienie ludziom budzącego grozę psikusa może być uznane za wykroczenie przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu: kto wybrykiem zakłóca spokój i porządek publiczny, podlega odpowiedzialności za wykroczenie przewidziane w art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń. Karalne jest także pomocnictwo do popełnienia takiego wybryku (art. 53 § 3 k.w.)
Prank Tuszola udającego aktywistę
Pranki mogą realizować znamiona szeregu wykroczeń. Przykładowo w jednym z filmików popularny youtuber Tuszol położył się na ulicy, udając aktywistę i nie pozwalając tym samym na przejazd jednemu z samochodów, co mogłoby kwalifikować się jako wykroczenie z art. 90 kodeksu wykroczeń („tamowanie lub utrudnianie ruchu”). Zapłacenie mandatu często jednak jest dla takiego youtubera niewielka ceną, w porównaniu do tego, jaką popularność zdobywa.
Sankcje nakładane przez YouTube’a mogą okazać się zdecydowanie bardziej dotkliwe niż odpowiedzialność karna.
Regulamin platformy wprowadza zasady dotyczące treści szkodliwych lub niebezpiecznych, gdzie wprost wymienione są niebezpieczne żarty, pranki czy wyzwania. W przypadku powtarzających się naruszeń możliwe jest nawet zamknięcie kanału.
Prank z człowiekiem-gorylem
Zastanawiać się można również nad odpowiedzialnością karną osoby, wobec której prank jest dokonywany. Filmik, w którym przebrany za goryla człowiek naskakuje na parę przechodniów, osiągnął prawie milion wyświetleń.
Goryl rzucił się na mężczyznę, naruszając jego nietykalność cielesną, a ten zaczął się bronić, szarpiąc goryla. Wydaje się, że praktycznie momentalnie zidentyfikował, że zwierzę to nie jest realnym zagrożeniem i zaczął bić oraz kopać mężczyznę w stroju goryla. Następnie, zauważając kamerzystę, który utrwalał całe to karykaturalne wydarzenie, użył dużej siły i wytrącił mu kamerę z ręki. Urządzenie to najprawdopodobniej zostało całkowicie uszkodzone.
Próbując dokonać analizy tego stanu faktycznego, bezsprzecznie można powiedzieć, że mężczyzna udający goryla, mógłby odpowiadać za naruszenie nietykalności cielesnej z art. 217 § 1 k.k. Dla bytu przestępstwa, nie ma znaczenia fakt, iż był to prank. Należy pamiętać jednak, że ściganie tego czynu odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Pokrzywdzony mężczyzna odpowiedział na naruszenie nietykalności cielesnej kopniakami i uderzeniami. Czy miał prawo to zrobić?
Początkowo tak, ponieważ zareagował on naruszeniem nietykalności cielesnej w postaci odepchnięcia. Do owego momentu był to klasyczny przykład uzasadnionej obrony koniecznej, zachowanie to było odpieraniem bezprawnego zamachu.
Ale obrona konieczna ma swoje granice. W pewnym momencie goryl na skutek odepchnięcia przestał atakować i znalazł się w pozycji defensywnej, zagrożenie dla nietykalności cielesnej zaatakowanego mężczyzny zostało oddalone. Zamach na jego dobro prawne przestał być więc bezpośredni, mimo to kontynuował on odpieranie zamachu. Brak dalszej potrzeby ochrony dobra prawnego zainicjował stan tak zwanego ekscesu ekstensywnego, czyli przekroczenia granic obrony koniecznej ze względu na czas.
Dalsza część zdarzenia i wypowiadane przez zaatakowanego mężczyznę słowa wskazują nawet, że przekroczenie granic obrony koniecznej przerodziło się w chęć odegrania się na sprawcy pranku. Motywem działania zaatakowanego mężczyzny nie było już odparcie zamachu, a zemsta za próbę upokorzenia. Zachowanie to należałoby kwalifikować już jako „normalne” naruszenie nietykalności cielesnej.
Ciekawy jest fakt, że na podstawie paragrafu 2 w artykule 217 k.k. sąd mógłby odstąpić od wymierzenia kary w przypadku człowieka-goryla, ponieważ nastąpiła retorsja- odpowiedź naruszeniem nietykalności cielesnej na naruszenie nietykalności cielesnej.
A jeśli ktoś nie wie, że to prank?
W przypadku pranku z człowiekiem-gorylem rzeczywiście doszło do ataku na dobro prawne w postaci nietykalności cielesnej i początkowo przynajmniej, zaatakowany mężczyzna miał prawo do zastosowania obrony koniecznej.
Kiedy jednak uznamy, że zachowanie w ramach pranku nie jest bezprawne, to w konsekwencji nie będziemy mogli mówić o rzeczywistym ataku na dobro prawne. Atak ten będzie jedynie udawany. W takiej sytuacji nie będzie możliwe zastosowanie klasycznej obrony koniecznej. Zachodzi jednak inna okoliczność wyłączająca bezprawność czynu zabronionego popełnionego przez osobę „prankowaną”, a więc błąd co do okoliczności wyłączającej bezprawność opisana w art. 29 k.k.:
„Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okoliczność wyłączająca bezprawność albo winę; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary”.
Aby lepiej zobrazować tę instytucję prawa karnego, stworzyć można następujący stan faktyczny: nagrywający pranka youtuber jest przebrany za groźnie wyglądającego kibola. Ma na sobie szalik, inne barwy oraz trzyma bejsbolowy kij w ręku. W pewnym momencie zaczyna biec w stronę przechodnia. Zbliża się i wykonuje ruch kijem w jego stronę, ale mężczyzna ten okazuje się być osobą, która trenuje na co dzień sztuki walki. Sprytnym kopnięciem w udo sportowiec powoduje upadek prankstera.
W wyniku celnego i mocnego kopnięcia, youtuber doznaje zerwania mięśnia czworogłowego uda. Według planu prank miał zakończyć się dokładnie w momencie zamachnięcia się kijem bejsbolowym.
W rzeczywistości nie było żadnego ataku na dobro prawne. Został on urojony sobie przez przechodnia.
Jest to właśnie klasyczny przykład błędu co do okoliczności wyłączającej bezprawność. Zapewne taki błąd zostałby uznany za usprawiedliwiony, ze względu na realistyczne okoliczności pozorowanego ataku. W konsekwencji, nie moglibyśmy mówić o popełnieniu przestępstwa przez sportowca.
Challenge z książką i pistoletem
Wyobraźmy sobie, że w realiach polskiego YouTube’a (sytuacja naprawdę wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych) para wpada na pomysł, że w ramach internetowego wyzwania dziewczyna będzie strzelała do swojego chłopaka z pistoletu w kierunku serca, a on będzie chronił się tylko grubą książką, która ma (według ich przewidywań) zatrzymać pocisk, co jednak się nie wydarza. Mężczyzna ponosi śmierć na miejscu. Wszystko to, aby pobić rekordy wyświetleń.
Kobieta, mimo istnienia w prawie karnym instytucji zgody dzierżyciela dobra prawnego na jego naruszenie, mogłaby odpowiadać za zabójstwo z zamiarem ewentualnym lub za nieumyślne spowodowanie śmierci, w zależności od dokładniej analizy strony podmiotowej. Nie jest bowiem możliwe wyrażenie zgody na zabicie samego siebie przez inną osobę.
Łacińska paremia „volenti non fit iniuria” – „chcącemu nie dzieje się krzywda”, nie jest tutaj adekwatna.
W końcu, system prawny zna wiele sytuacji, w których ustawodawca wykazuje się pewną dozą paternalizmu i decyduje w imieniu obywatela, czy chronić jego dobro prawne, czy nie. Wystarczy spojrzeć na penalizację bójki, eutanazji czy doprowadzenia do samobójstwa. Doktryna i orzecznictwo przyjmują, że nie można zrzec się ochrony własnego życia.
Prank nie zawsze przestępny
Należy jeszcze raz podkreślić, że nie jest relewantne usprawiedliwianie się, że dane zachowanie podjęte zostało w ramach internetowego żartu, jeśli tylko realizuje ono znamiona czynu zabronionego.
Z drugiej strony, prawo karne jest oparte również na zasadzie subsydiarności i powinno wkraczać wtedy, gdy inne środki oddziaływania nie są wystarczające. Często odpowiedzialność chociażby na gruncie prawa cywilnego może okazać się bardziej odpowiednią reakcją. Zresztą, powinniśmy znaleźć balans między tym, co nadaje się do ścigania, a co jest tylko kontrowersyjne czy niemoralne. To zadanie należy już do organów stosujących prawo.
Organy państwa nie powinny aż tak mocno ingerować w życie obywateli, szczególnie w sferę rozrywki. W końcu, prank przeprowadzony w dobrym guście nie jest niczym złym.
Autor: Maciej Wójcik – student prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Cover-foto wygenerowano przy użyciu narzędzia Gemini.