Zawieszenie Izby Dyscyplinarnej nie powoduje (ani nie powodowało) żadnej dziury prawnej w orzekaniu w różnych sprawach dyscyplinarnych. Art. 24 ustawy o Sądzie Najwyższym przewiduje, że Izba Karna tego Sądu ma orzekać w sprawach „do których stosuje się (…) przepisy Kodeksu postępowania karnego”. A w sprawach dyscyplinarnych właśnie stosuje się przepisy tego Kodeksu. To przepis ogólny, a przepisy o Izbie Dyscyplinarnej były tylko wyjątkiem od tej zasady. Skoro zawiesza się stosowanie wyjątku, nie ma i nie było żadnych przeszkód w stosowaniu ogólnej zasady.
Dodatkowo już w wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. C-585/18, C-642/18 i C – 625/18 wskazano, że „166. (…) gdy okazuje się, iż przepis krajowy zastrzega właściwość do rozpoznania sporu (…) na rzecz organu, który nie spełnia wymogów niezawisłości lub bezstronności ustanowionych w prawie Unii (…), inny organ, przed który wniesiono taki spór, ma obowiązek (…) odstąpić od stosowania tego przepisu krajowego, ażeby spór ten mógł zostać rozpatrzony przez sąd, który spełnia powyższe wymogi i który byłby właściwy w danej dziedzinie, gdyby wspomniany przepis nie stał temu na przeszkodzie, czyli co do zasady sąd, który był do tego właściwy zgodnie z przepisami obowiązującymi przed wprowadzeniem zmiany ustawodawczej przyznającej tę właściwość organowi niespełniającemu wskazanych powyżej wymogów.
Innymi słowy, zdaniem TSUE trzeba wrócić do stosowania tych przepisów, które obowiązywały przed stworzeniem Izby Dyscyplinarnej.
Nie ma więc żadnych podstaw prawnych do przetrzymywania spraw dyscyplinarnych w biurku osób kierujących Sądem Najwyższym w oczekiwaniu na bliżej nieokreślone zmiany ustawodawcze. Powinny one bezzwłocznie zostać przekazać do rozpoznania przez właściwy sąd.
Nie było więc i nie ma przeszkód do orzekania w tych sprawach przez niezależny i niezawisły sąd, tak by nie uległy one przedawnieniu.
Tekst pochodzi z profilu prof. Włodzimierza Wróbla na Facebooku.