Od kilku dni trwają poszukiwania pięcioletniego chłopca z Grodziska Mazowieckiego, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Jak informują tabloidy, w sprawę zaangażował się Krzysztof Jackowski, osoba określająca siebie mianem „najsłynniejszego polskiego jasnowidza”. Miał on dokonywać „wizji” na temat zaginięcia, a nawet wskazywać na mapie, gdzie należy szukać chłopca. Nie wiemy, czy działanie to jest samodzielną inicjatywą Jackowskiego, czy też zwrócili się do niego bliscy dziecka, choć w materiale prasowym pojawia się sugestia, że jasnowidz „pomaga” policjantom.
„Jasnowidz” w Policji
Nie jest to pierwszy przypadek pojawienia się pokusy skorzystania z usług „jasnowidza” w ramach czynności służbowych Policji. Nie tak dawno społeczność akademicką zelektryzowała informacja o mającym się odbyć na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego spotkaniu, zatytułowanym „Prawo odczarowane? Jasnowidz w postępowaniu karnym”. Do udziału w tym wydarzeniu, organizowanym przez jedno z kół naukowych, zaproszono właśnie Krzysztofa Jackowskiego, oraz Marię Rogacką-Rzewnicką, specjalistkę w zakresie procedury karnej. Spotkanie w ostatniej chwili zostało odwołane, jak wynika z relacji samego Krzysztofa Jackowskiego, na skutek interwencji władz uczelni. Warto zastanowić się, po pierwsze czy organy państwowe mogą korzystać z tego typu środków, a po drugie czy dla jasnowidza jest miejsce na uniwersytecie.
Aby rozstrzygnąć pierwszą wątpliwość, przedstawioną w temacie owego spotkania, nie trzeba pytać jasnowidza. Nie może on odgrywać w postępowaniu karnym jakiejkolwiek roli związanej z jego „umiejętnościami”, w szczególności występować w charakterze biegłego. Biegłym może być wyłącznie osoba, o której wiadomo, że posiada specjalistyczną wiedzę z zakresu określonej dziedziny życia, nienależącą do zasobu posiadanego przez przeciętnie wykształconego człowieka, która to wiedza jest niezbędna do stwierdzenia relewantnej prawnie okoliczności. Ponieważ opinia biegłego stanowi dowód w procesie, musi ona zostać sporządzona w taki sposób, aby była możliwa jej ocena przez sąd. Oznacza to, że biegły powinien wskazać określoną metodę swoich badań, opisać powody jej wyboru oraz logicznie uzasadnić zaprezentowane wnioski. Jakiekolwiek „wizje” wymogów tych nie spełniają.
Może jednak pojawić się pokusa wykorzystania takiej osoby w mniej formalny sposób, jako źródła informacji (np. o miejscu ukrycia zwłok), które będą następnie weryfikowane w konwencjonalny sposób.
Brak jednak jakichkolwiek dowodów na skuteczność praktyk jasnowidztwa czy innego „poznania pozazmysłowego”.
W opracowaniach naukowych na ten temat wskazuje się, że fakt zaobserwowania przez określone osoby tego rodzaju zjawisk wynika ze znanych nauce błędów poznawczych takich jak wybiórcze rozumowanie (selective thinking), myślenie życzeniowe (whishful thinking), efekt potwierdzenia (confirmation bias), efekt horoskopowy (Barnum effect) i inne (zob.http://www.skepdic.com/clairvoy.html, por. T. Gilovich, How do we know what isn’t so: the Fallibility of Human Reason in Everyday Life, Macmillan (New York) 1993, R. Wiseman, Paranormality: Why we see what isn’t there, Macmillan (London) 2011).
Jasnowidztwo spełnia przy tym warunki, które pozwalają uznać je za pseudonaukę. Osoby zajmujące się tego rodzaju działalnością deklarują bowiem, że umiejętności te nie mogą być wyjaśniane za pomocą instrumentów naukowych a „wizje” nie dają powtarzalnego efektu i nie mogą być przeprowadzane w warunkach laboratoryjnych.
Co ciekawe, w 2000 roku w Wydziale Metodyki i Strategii Biura Koordynacji Służby Kryminalnej Komendy Głównej Policji opracowano raport (autorstwa A. Tomaszewskiej) na temat skuteczności wykorzystania jasnowidzów przy poszukiwaniu osób zaginionych[ii](A. Tomaszewska, Korzystanie z pomocy jasnowidzów w poszukiwaniach osób zaginionych, Biuletyn Informacyjno-Koordynacyjny Komendy Głównej Policji 2001, nr 7, s. 41 – 46). Badano w nim sprawy zaginięć z okresu od 1994 do 1999 roku, w których występował jasnowidz (łącznie 440 spraw). Jedynie w czternastu sprawach uzyskano wyniki (odnalezienie osoby lub zwłok) zbieżne ze wskazówkami jasnowidzów. W ośmiu sprawach jasnowidz wskazał obszar odpowiadający miejscu odnalezienia zwłok, przy czym często były to wskazania bardzo ogólne (obejmujące teren od kilku do kilkunastu kilometrów kwadratowych), a w tym trzy przypadki były oczywiste (zaginięcia nad zbiornikiem wodnym). W zaledwie 12 sprawach Policja zwracała się do jasnowidza z własnej inicjatywy (często jednak na skutek nacisków rodziny osoby zaginionej).
W żadnej z tych spraw korzystanie z pomocy jasnowidza nie przyniosło efektów. Zgodnie z konkluzjami raportu efektywność „wizji” jasnowidzów mieści się w granicach błędu statystycznego a finansowanie usług jasnowidzów z funduszy Policji powinno być traktowane jako przejaw niegospodarności. Podobne badania – z jednakowym rezultatem – przeprowadzono w Holandii i w USA (J. Wójcikiewicz, (Nie)konwencjonalne metody śledcze w: Dziedzictwo prawne XX wieku. Księga pamiątkowa z okazji 150-lecia Towarzystwa Biblioteki Słuchaczów Prawa UJ, Kraków 2001, s. 555 – 556).
„Jasnowidz” na uniwersytecie
Odnosząc się natomiast do kwestii zaproszenia Krzysztofa Jackowskiego na Uniwersytet Warszawski, można zastanawiać się, czy nie byłoby słuszne zestawienie twierdzeń jasnowidza ze stanowiskiem nauki i pozwolenie słuchaczom na wyrobienie sobie własnego zdania. Wszak prowadzenie i prezentowanie wyników badań naukowych w ramach niemal każdej dziedziny życia nieuchronnie prowadzi do konfrontacji z pseudonauką.
Uważam, że tego rodzaju spotkanie nie powinno się odbyć. Na przedstawicielach świata nauki, reprezentujących instytucje cieszące się zaufaniem obywateli, ciążą obowiązki o charakterze moralnym, związane z publicznym prezentowaniem zagadnień naukowych. Osoby przysłuchujące się naukowej dyskusji mają skłonność do nadmiernego przywiązywania wagi do tych argumentów, które są zgodne z ich osobistym światopoglądem czy uprzedzeniami, jednocześnie nie dowartościowując stanowisk z tym światopoglądem sprzecznych (zjawisko asymetrii poznawczej).
Po drugie, słuchacze nie zaznajomieni z dyskursem naukowym najczęściej nie będą w stanie dostrzec wadliwości argumentów oraz nieuczciwych chwytów erystycznych. Trudno się zresztą temu dziwić, mają prawo zakładać, że debata akademicka będzie takich elementów pozbawiona. W efekcie mogą ulegać ułudzie kontrastu pomiędzy pewnością siebie sprawnego retora, a z natury rzeczy ostrożnymi twierdzeniami naukowca.
Powaga akademii wymaga, aby zaproszeni goście zapewniali spełnienie kryteriów dyskusji, które nazwać można „warunkami akademickości” (E. Anderson, Democracy, Public Policy, and Lay Assessments of Scientific Testimony, Episteme 8 (2) 2011, s. 144 -164). W moim przekonaniu można wyróżnić trzy takie warunki:
- temat dyskusji musi mieć naukowy charakter, a dyskutanci muszą dawać gwarancję tego, że będą w stanie w sposób analityczny odnieść się do omawianego zjawiska i rozmawiać na ten sam temat (akademickość w sensie materialnym)
- dyskutanci muszą dawać gwarancję odpowiedniej kultury dyskusji, w ramach której niedopuszczalne jest ignorowanie argumentów przeciwnych, używanie wprowadzających w błąd uproszczeń, nieuczciwych chwytów erystycznych czy kłamstwa (akademickość w sensie formalnym);
- dyskutanci muszą dawać gwarancję tego, że dyskusja nie stanowi dla nich mechanizmu osiągania własnych korzyści, że nie będą instrumentalnie wykorzystywać powagi akademii (akademickość jako uczciwość celów).
Nauka vs pseudonauka
Zaproponowana przez studentów debata z udziałem Krzysztofa Jackowskiego nie mogłaby spełniać żadnego z tych warunków. Jej założeniem było zestawienie ze sobą pseudonaukowych, niepopartych dowodami twierdzeń oraz stanowiska nauki, a w efekcie zaprezentowanie słuchaczom fałszywej symetrii pomiędzy wypowiedziami dyskutantów. Krzysztof Jackowski nie może dawać gwarancji analitycznej dyskusji nad zjawiskiem, prezentując emocjonalne podejście do deklarowanych umiejętności.
Skoro alternatywą w ramach badanego problemu jest uznanie tego fenomenu bądź to za empiryczny fakt, bądź za szarlatanerię, to nie można wymagać akademickiej dyskusji od osoby, której oskarżenie o szarlatanerię jest jedną z dwóch ewentualnych konkluzji. Fakt ujęcia umiejętności jasnowidza jako przedmiotu debaty w zasadzie wyklucza udział takiej osoby jako podmiotu owej debaty.
Manipulacja
Po drugie Krzysztof Jackowski nie daje również gwarancji zapewnienia dyskusji akademickości w sensie formalnym. W przeszłości powoływane przez niego argumenty w tej kwestii miały znamiona manipulacji. Jasnowidz z Człuchowa jako „dowody jasnowidzenia” wskazuje opublikowane na własnej stronie internetowej materiały, wśród których znajdują się pisma od organów państwowych (w szczególności Policji), które jednak w żaden sposób nie potwierdzają jego skuteczności. Pojawiają się tam jedynie stwierdzenia, że Jackowski prawidłowo opisał miejsce, w którym odnaleziono zwłoki, albo że jego „wizja” była zgodna z ustaleniami Policji. Nie wynika z tego jednak jak wyglądały owe „wizje”, nie wiadomo jakie informacje o sprawie zaginięcia uzyskał on wcześniej oraz na ile szczegółowo opisywał wskazywane przez siebie miejsca. Bez analizy akt tych spraw nie da się stwierdzić, jak dokładne i czy rzeczywiście pomocne dla organów ścigania były jego wskazówki.
Należy pamiętać, że udokumentowane w ten sposób zostały wyłącznie przypadki, w których poszukiwania zakończyły się skutkiem w jakimś przybliżeniu zgodnym z twierdzeniami jasnowidza. Nie wiemy wreszcie, na ile owe materiały stanowią wyraz grzecznościowego podejścia lub po prostu przesądnej postawy wykonujących swoje obowiązki policjantów.
Wskazywane przez Krzysztofa Jackowskiego „dowody jasnowidzenia” należy uznać za tzw. handpicked examples, starannie wybrane, niereprezentatywne przykłady, których pozorna wielość ma sugerować istnienie statystycznej prawidłowości. Jest to klasyczny manewr stosowany przez pseudonaukę. Nadto na swoim profilu na portalu Facebook Jackowski prezentuje się na zdjęciu obok osoby w mundurze policyjnym i z przypominającą akta teczką w rękach, sugerując, że jest w sposób instytucjonalny związany z Policją, podczas gdy jego udział w postępowaniach co do zasady ma miejsce z inicjatywy rodziny osoby zaginionej. Są to bez wątpienia okoliczności wskazujące, że nie może być on traktowany jako uczestnik akademickiej dyskusji.
Wykorzystanie autorytetu uczelni
Po trzecie wreszcie, Krzysztof Jackowski wielokrotnie wykorzystywał w przeszłości fakt brania udziału w wydarzeniach, które miały miejsce na różnych uczelniach, jako metodę uwiarygadniania swojej działalności. W zamieszczonych na jego stronie internetowej materiałach znajduje się dokumentacja z wydarzeń i konferencji, na które był zapraszany, oraz fotografie ukazujące go jako prelegenta na tle banerów różnych uczelni. Na swój udział w dyskusjach naukowych wielokrotnie powoływał się, krytykując decyzję władz Uniwersytetu Warszawskiego o odwołaniu spotkania z nim.
Okoliczności te jednoznacznie wskazują, że jasnowidz z Człuchowa wcale nie udawał się na uczelnię, aby w pokorze zgodzić się na weryfikację jego umiejętności, ale po to, aby po raz kolejny dodać wiarygodności swoim usługom.
Autorem jest dr Jacek Duda, ekspert Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego i autor bloga „Populizm po polsku”.
Foto: Piotr Malec/KIPK