Profesor Włodzimierz Wróbel z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego odniósł się na swoim profilu Facebookowym, do wypowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczącej proponowanych zmian w postępowaniu mandatowym. Minister Warchoł powiedział (źródło: onet.pl), m.in.
– Czy Niemcy, Włochy, Holandia i Belgia to nie są kraje demokratyczne? W żadnym z tych krajów obywatel nie może odmówić przyjęcia mandatu, tylko dopiero później może to kwestionować – mówi polityk Solidarnej Polski.
Wypowiedź prof. Wróbla:
Warto wiedzieć, jak naprawdę jest z tymi „mandatami” w innych krajach – np. Niemczech. Nie jest to zresztą szczególna wiedza tajemna – wystarczy zajrzeć do niemieckiego Kodeksu wykroczeń.
Po pierwsze, w Niemczech nie ma takiej instytucji jak „mandat”. Są natomiast podobne do mandatu regulacje.
W sprawach wykroczeń policja lub inne organy (administracyjne) mogą nałożyć dwa typy sankcji:
- a) upomnienie, które może być połączone z karą pieniężną do 55 Euro za drobne wykroczenia, lub
- b) orzeczenie grzywny (Bußgeldbescheid)
W przypadku upomnienia połączonego z karą pieniężną, jej niezapłacenie w terminie 7 dni oznacza, że nie zostaje ona przyjęta przez ukaranego. Wtedy policja (lub inny organ administracyjny) wydaje orzeczenie o grzywnie. Takie „orzeczenie o grzywnie” wydaje się także w przypadku, tych wykroczeń, które nie mają poważniejszy charakter. Treść tego orzeczenia bardzo różni się ono od mandatu, bowiem zawiera dokładny opis czynu, kwalifikację prawną, powołanie podstawy prawnej oraz – co istotne – wskazanie dowodów popełnienia czynu.
Od orzeczenia grzywny można w terminie 2 tygodni wnieść „sprzeciw”. Nie ma on sformalizowanego charakteru. Wówczas organ, który wydał orzeczenie sam może uznać, że umorzy postępowanie, może też przeprowadzić dodatkowe postępowanie (uwzględniając np. sugestie obwinionego) albo przekazuje sprawę do prokuratury. Prokuratura z kolei dopiero decyduje, czy sprawę przekaże do sądu, czy też nie.
Jeżeli sprawa trafia do sądu, sąd przeprowadza z urzędu postępowanie dowodowe i wydaje w sprawie rozstrzygnięcie. Może to być – za zgodą stron – postanowienie po uproszczonym postępowaniu lub wyrok (od którego przysługuje środek odwoławczy do sądu wyższej instancji)
Niemieckie regulacje nie mają nic wspólnego z propozycjami przedstawionymi w projekcie zmian dotyczącym mandatów. Niemiecki „sprzeciw” od orzeczenia kary pieniężnej jest odpowiednikiem polskiego nieprzyjęcia mandatu, bowiem w następstwie sprzeciwu to policja (czy inny organ administracyjny), jeżeli chce ukarania potencjalnego sprawcy, musi sprawę skierować najpierw do prokuratora, a następnie prokurator – jeżeli uzna to za konieczne – do sądu. I to prokurator w postępowaniu sądowym musi wykazać, że doszło do popełnienia wykroczenia. Dokładnie tak samo, jak w przypadku nieprzyjęcia mandatu, gdy policja kierując do sądu wniosek o ukaranie, musi udowodnić, że wykroczenie faktycznie zostało popełnione.
Tymczasem projekt, przewidując instytucję określoną „odwołaniem” od mandatu, nakłada na obywatela obowiązek wykazania swojej niewinności. Niemiecki „sprzeciw” osoby oskarżonej o popełnienie wykroczenia oznacza, że trzeba prowadzić normalne postępowanie przez sądem, w którym organ państwa (np. policja) musi wykazać winę sprawcy, a sąd może działać z urzędu wyjaśniając sprawę. Projektowane „odwołanie” to konieczność udowodnienia przed sądem, że się nie popełniło wykroczenia, za które wymierzono mandat.
Zanim się będzie mówić o tym, jak wygląda prawo w innym państwie, warto coś na ten temat doczytać – choćby w Internecie.
Właśnie lepiej nic przed wypowiadaniem się nie czytać. Bo przeczytawszy, trzeba by albo nie mówić tego, co się koniecznie chce powiedzieć, albo trzeba by świadomie kłamać. Oczywiście dla polityka z rządu z dwojga złego lepsze to drugie, ale po co mieć bardziej jeszcze ubrudzone sumienie.