Wulgaryzmy w prawie karnym – ŁĄCZY NAS KARNE z dr hab. Anną Demenko i dr. Leopoldem Hessem

88
0
PODZIEL SIĘ

Podczas 16. odcinka programu ŁĄCZY NAS KARNE w sezonie 2024 analizowano prawne i językowo-filozoficzne aspekty mowy nienawiści.

Gośćmi programu 29 kwietnia 2024 r. byli: dr hab. Anna Demenko – adiunkt w Zakładzie Prawa Karnego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, adwokat, oraz dr Leopold Hess – adiunkt w Pracowni Filozofii Języka i Umysłu Instytutu Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, filozof, lingwista.

Rada Ministrów proceduje, na wniosek Ministra Sprawiedliwości, projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks karny z 25 marca 2024 r. (UD29), który dotyczy zmian w przepisach dotyczących mowy nienawiści. Propozycje obejmują zmiany w art. 53 § 2a pkt 6 k.k., art. 119 § 1 k.k., art. 256 § 1 k.k. i art. 257 k.k., które mają polegać na rozszerzeniu katalogu cech dyskryminujących o takie jak: niepełnosprawność, wiek, płeć, orientacja seksualna oraz tożsamość płciowa. Anna Demenko zasadniczo opowiedziała się za uzupełnieniem powyżej przytoczonych przepisów Kodeksu karnego o dodatkowe powody popełnienia przestępstwa motywowanego nienawiścią. Zaznaczyła natomiast, że zastanowienia wymaga, gdzie przebiega granica uzupełniania katalogu cech dyskryminujących.

Mowa nienawiści jak różowy słoń

Przyjmuje się, że to cechy niezależne od danej osoby wyznaczają granicę uzupełniania katalogu cech dyskryminujących. Mowa nienawiści w szerokim, potocznym znaczeniu może jednak wiązać się z dyskryminacją z uwagi na zatrudnienie w konkretnym zakładzie pracy, czyli cechę zależną od danej osoby. Takie zachowanie nie jest kwalifikowane prawnie jako mowa nienawiści ani nie obejmuje go przywołany projekt ustawy, choć może społeczną szkodliwością dorównywać dyskryminacji ze względu na wiek czy płeć.

Wątpliwe jest, na ile prawo karne, w kontekście mowy nienawiści, pełni rolę symboliczną, podkreślając wartości istotne dla społeczeństwa, a na ile rolę efektywnego narzędzia do ograniczania tego zjawiska. Skupiając się na drugiej z ról, warto zauważyć, że ścisłe, kazuistyczne opisy czynów zabronionych w przepisach Kodeksu karnego mogą wręcz prowokować do powielania zachowań, których dotyczy kryminalizacja.

Jak wskazała Anna Demenko, prokuratura nie jest w stanie w sposób efektywny ścigać mowy nienawiści, w szczególności tej szerzonej w Internecie.

Wybiórcze ściganie mowy nienawiści rodzi ryzyko, że społeczeństwo nie będzie świadome tego, co podlega karze, a to może prowadzić do tzw. efektu mrożącego, czyli zniechęcenia do wyrażania swoich poglądów i korzystania z wolności słowa.

Oprócz katalogu cech dyskryminujących proponuje się również wprowadzenie klauzuli ogólnej opisującej mowę nienawiści. Taki zabieg legislacyjny miałby zapobiegać sytuacjom, w których dyskryminacja z innych powodów niż te wymienione explicite w przepisie Kodeksu karnego, choć karygodna, to nie byłaby kryminalizowana. Anna Demenko tłumaczyła, że zgodnie z jedną z definicji, mowa nienawiści to mowa dyskryminująca daną osobę ze względu na cechy, na które nie ma ona wpływu (są od niej co do zasady niezależne). To bardzo ogólna definicja, która mogłaby nie spełniać standardów tworzenia prawa karnego, a przez to naruszać zasady ponoszenia odpowiedzialności karnej.

Penalizacja mowy nienawiści jest specyficzna i w pewnym zakresie może być kontrproduktywna, ponieważ informacja o zakazie mówienia czegoś jest jednocześnie powtarzaniem tego, co jest zakazane (w analogii do zdania-wyzwania: „nie myśl o różowym słoniu”). Podnoszenie w przestrzeni publicznej błędnego stwierdzenia: „polskie obozy śmierci”, które odnosi się do obozów śmierci utworzonych na terenie Polski i zarządzanych przez Niemców, a nie Polaków, jak sugeruje powyższe zdanie, to przykład takiej sytuacji.

Przemoc słowna

W społeczeństwie zaczęto dostrzegać, że oprócz przemocy fizycznej występuje również przemoc psychiczna, popełniana za pomocą słów. Anna Demenko zwróciła uwagę, że przemoc słowna może być nawet bardziej dotkliwa niż przemoc fizyczna. Dopuszczenie się przemocy słownej za pośrednictwem Internetu powoduje dodatkowo, że jeżeli dana treść zostanie usunięta, to wciąż może być dostępna dla osób, które ją powieliły, w tym dla sprawcy.

Anna Demenko podkreśliła, że słowo może ranić.

Przemoc słowna jest obecnie traktowana nie tylko jako atak na wolność, ale także jako atak na zdrowie psychiczne danej osoby. Znamię „przemocy” z Kodeksu karnego rozumiane jest głównie jako przemoc fizyczna, jednak rozważenia wymaga, czy znamię to nie wymaga redefinicji, aby obejmowało swoim zakresem również przemoc słowną. Nie zawsze oddziaływanie słowne stanowi groźbę bezprawną, dlatego może stanowić przemoc w kodeksowym rozumieniu. W przekonaniu Anny Demenko taka interpretacja jest problematyczna, ponieważ w przypadku przemocy fizycznej zasadniczo niekontrowersyjny jest opis czynu – uderzenie jest obiektywne. Natomiast w przypadku przemocy słownej dany czyn może być uznany za znieważenie, a przez samego „pokrzywdzonego” – za w pełni normalny w praktyce życia, legalny. Ustalenie faktu historycznego, który ma być poddawany ocenie prawnokarnej, wymaga przyjęcia pewnej konwencji, co może być utrudnione z uwagi na wiele zmiennych wpływających na opis danego czynu.

W przypadku przemocy słownej inne są również reguły ostrożności. Przy przemocy fizycznej bazuje się na fizycznym rozumieniu otaczającego świata – atak polega na fizycznym naruszeniu tkanki ciała człowieka. Natomiast stwierdzenie, czy wypowiedzenie określonych słów w danych okolicznościach jest nieostrożne, okazuje się problematyczne. Nie można koncentrować się wyłącznie na odczuciach adresata wypowiedzi, bowiem odpowiedzialność karna musi być jak najbardziej zobiektywizowana. Anna Demenko wskazała, że jest daleka od poglądów wyrażanych w literaturze i orzecznictwie, iż powinny wówczas decydować ogólne oceny społeczne. Nie można w tym kontekście stosować ogólnych ocen społecznych, ponieważ przy czynach polegających na wypowiedzi istotne są konwencje, a te mogą być chwilowe, jednorazowe czy sytuacyjne.

Nieznieważający „ryj” i znieważający „buc”

W orzecznictwie podnosi się, że do znieważenia może dojść poprzez użycie słów „powszechnie uznawanych za obelżywe”. Społeczeństwo zasadniczo jest zgodne co do obraźliwości pewnego zestawu słów. Leopold Hess tłumaczył, że są konwencje, które dyktują, w jakich sytuacjach, jakie rejestry języka są dopuszczalne i stosowne.

W przestrzeni publicznej głośno komentowana była swego czasu sprawa dotycząca zwrócenia się do funkcjonariuszy Policji, aby pokazali „ryje”. Sąd uznał, że nie było to znieważenie funkcjonariusza publicznego, czyli przestępstwo z art. 226 § 1 k.k., ponieważ „ryj” to określenie na przedłużenie odcinka szczęki i żuchwy, występujące u niektórych zwierząt, jak świnie, dziki itp. – chodzi głównie o zwierzęta ryjące w ziemi w poszukiwaniu pokarmu. Sąd wyjaśnił dalej, że w środowisku oskarżonego „ryj” nie jest określeniem obraźliwym, dlatego gdyby nazwał tak swoich znajomych zapewne nie poczuliby się urażeni. Oznacza to, że celem oskarżonego nie było ubliżenie funkcjonariuszom Policji, lecz jedynie skłonienie ich do pokazania konkretnej części ciała.

Leopold Hess zauważył, że słowa uznawane przez społeczeństwo za obraźliwe mogą zostać użyte w sposób nieznieważający.

W zależności od okoliczności, wypowiedzenie słowa „ryj” może być znieważające i karalne lub może nie stanowić realizacji znamion czynu zabronionego.

Różnego rodzaju słowa, zwłaszcza kolokwializmy, funkcjonują w rozmaitych dialektach, idiolektach czy socjolektach, które w pewnym zakresie mogą się pokrywać. W danej grupie społecznej lub mniejszości regionalnej możliwe jest używanie konkretnego słowa w znaczeniu nieobraźliwym, ale dla innych użytkowników języka polskiego może mieć ono o wiele większy ładunek. Jest tak w przypadku słowa „buc”, które w ogólnej polszczyźnie jest słowem obraźliwym, ale o mniejszym ładunku, jednak dla mieszkańców w szczególności Krakowa, w regionalnej odmianie polszczyzny ma o wiele większy ładunek. Uwidoczniła to sprawa dyscyplinarna studenta, który nazwał w ten sposób Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niewykluczone, że student nie miał świadomości, iż używa słowa uznawanego w Krakowie za bardzo obraźliwe.

Leopold Hess wyjaśnił, że w społeczeństwie powszechne są różnice w ocenie stopnia obraźliwości poszczególnych słów. Do pewnego stopnia obrażanie innych osób musi być jednak akceptowalne, poprzez traktowanie takich zachowań jako mieszczących się w praktyce społecznej.

Katalog czy definicja ogólna?

Osobnym zagadnieniem jest to, czy wśród słów/wypowiedzi obraźliwych są takie, które zasługują na szczególne traktowanie i objęcie szczególnymi sankcjami, tak jak mowa nienawiści. Poszukuje się teoretycznych kryteriów, które pozwalają uznać dane zachowanie za mowę nienawiści. Definiowanie mowy nienawiści wiąże się z wyznaczeniem granicy akceptowalności zachowań co do której panuje szeroki konsensus społeczny, że nie należy jej przekraczać.

W kontekście rozbudowy katalogu cech dyskryminujących w przywołanych na początku przepisach Kodeksu karnego, zdaniem Leopolda Hessa w odniesieniu do niepełnosprawności i orientacji seksualnej panuje coraz większy konsensus społeczny, że dyskryminacja z tych powodów przekracza granicę akceptowalności. Choć twierdzi się, że mają być to cechy niezależne od danej osoby, to zastanawiające jest, jak podchodzić do obrażania pracownic seksualnych czy osób uzależnionych od narkotyków, które być może również powinno być traktowane jako mowa nienawiści. Jak tłumaczył Leopold Hess, z badań psychologicznych wynika, że niektóre obelgi mogą bardzo mocno ranić i wyrządzać szkody emocjonalne.

Zasadniczo definicje mowy nienawiści w różnych krajach są dwoiste. Z jednej strony dotyczą wymiaru obrażania mowy nienawiści (skierowanej do ofiar), a z drugiej strony dotyczą wymiaru propagowania mowy nienawiści (skierowanej do oprawców). W opinii Leopolda Hessa błędne wydaje się rozpoczynanie definiowania mowy nienawiści od wymiaru, który dotyczy bezpośrednio interakcji między ofiarą i oprawcą, bowiem należy spojrzeć na jej wpływ na szerszy kontekst społeczny. W tym wymiarze najłatwiej znaleźć kryteria mowy nienawiści, które systemowo identyfikują dyskryminację w społeczeństwie.

W przekonaniu Leopolda Hessa do definicji prawnych mowy nienawiści powinny być dodawane kolejne cechy dyskryminujące, w momencie pojawienia się odnośnie do nich szerokiego konsensusu społecznego.

Skonstruowanie ogólnej definicji mowy nienawiści, która byłaby satysfakcjonująca i obejmowałaby wszystkie przypadki co do których panuje konsensus społeczny, że jest to mowa nienawiści, a jednocześnie nie obejmowałaby przypadków nagannych moralnie czy społecznie, ale takich, które nie powinny być karalne, wydaje się trudne. Ogólna definicja mowy nienawiści może nie odzwierciedlać społecznej rzeczywistości oraz być łatwo nadużywana przez duże grupy społeczne i przedstawicieli władzy, którzy są poddawani krytyce.

Rozwijanie katalogu cech dyskryminujących ma swoje wady, stwarzając chociażby ryzyko pominięcia jakichś cech, jednak czyni zadość zasadzie określoności prawa karnego. Dodawanie kolejnych cech dyskryminujących jest też opóźnione w stosunku do potrzeby chwili, czyli pojawienia się danego problemu społecznego. Ostatecznie jest to jednak rozwiązanie najbezpieczniejsze pod kątem prawnym i społecznym.

Według Leopolda Hessa należy rozmawiać o realnych sytuacjach dyskryminacji w społeczeństwie, a nie o abstrakcyjnych pojęciach, definicjach czy warunkach koniecznych do uznania danego zachowania za mowę nienawiści. Jedną z funkcji prawa jest kształtowanie znaczeń społecznych, dlatego definicja mowy nienawiści w Kodeksie karnym ma wpływ na społeczne rozumienie tego zjawiska. Zbyt szeroka, ogólna definicja doprowadzi do rozmycia znaczenia problemu, jakim jest mowa nienawiści.


#ŁĄCZYNASKARNE

Wulgaryzmy w prawie karnym – 29 kwietnia 2024 r., goście: dr hab. Anna Demenko i dr Leopold Hess

Program popularnonaukowy ŁĄCZY NAS KARNE jest emitowany na żywo na YouTube, w sezonie 2024 w poniedziałki w godz. 20:00-21:00, oraz dostępny jako podcast na platformach streamingowych.

Kliknij i przeczytaj więcej o programie ŁĄCZY NAS KARNE.

Publikacja dofinansowana ze środków budżetu państwa, w ramach programu Ministra Edukacji i Nauki pod nazwą Społeczna Odpowiedzialność Nauki II.


Autor: Mateusz Wiktorek – Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz tutaj swoje imię

2 + 20 =