Strona główna Opinie Wyścig drogowy czy wyścig z prawem? O budzącej wątpliwości definicji nielegalnych wyścigów ulicznych

Wyścig drogowy czy wyścig z prawem? O budzącej wątpliwości definicji nielegalnych wyścigów ulicznych

przez Redakcja
102 wyświetleń

Sejm proceduje rządowy projekt ustawy o poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jednym z celów projektu jest walka z wyścigami ulicznymi i innymi niebezpiecznymi zachowaniami na drodze. Kwestią fundamentalną stało się właściwe zdefiniowanie samego wyścigu. Zadaniu temu projektodawca nie podołał.

Jedną z planowanych w projekcie zmian (druk sejmowy nr 1451) jest modyfikacja aktualnej treści Kodeksu karnego poprzez dodanie do niego m.in. art. 178c § 1:

Kto w ruchu lądowym: 1) organizuje lub prowadzi nielegalny wyścig pojazdów mechanicznych, 2) jako prowadzący pojazd mechaniczny uczestniczy w nielegalnym wyścigu pojazdów mechanicznych – podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5″.

Konieczne stało się zdefiniowanie „wyścigu pojazdów mechanicznych”, co projektodawca uczynił w proponowanym art. 115 § 26 kk. Zgodnie z jego treścią:

Nielegalnym wyścigiem pojazdów mechanicznych jest: 1) rywalizacja kierujących co najmniej dwoma pojazdami mechanicznymi w ruchu lądowym, z zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie i z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, lub 2) celowe wprowadzenie pojazdu w poślizg lub celowe doprowadzenie do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu, wykonane w trakcie zgromadzenia zorganizowanego na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni – odbywające się bez wymaganego zezwolenia”.

Wskazać można liczne zalety, jak i wady tak sformułowanej definicji wyścigu.

Zalety: umiejscowienie i kompleksowość

Jako słuszne ocenić należy proponowane przez projektodawcę umiejscowienie analizowanej definicji w strukturze Kodeksu karnego.

Znalazła ona swoje miejsce w słowniczku ustawowym zawartym w art. 115 k.k. Z jednej strony pozwala to na jaśniejsze i bardziej klarowne sformułowanie samego art. 178c, wprowadzającego karalność organizacji, prowadzenia oraz uczestnictwa w rzeczonym wyścigu. Z drugiej zaś wprowadza ogólnosystemową definicję wyścigu pojazdów mechanicznych, co umożliwia swobodne odwoływanie się do niej przy okazji formułowania innych zawartych w projekcie zmian.

Tak na przykład projektodawca czyni w art. 52aa Kodeksu wykroczeń, wprowadzającym karę grzywny dla uczestnika wyścigu, który nie jest jednocześnie kierującym pojazdem – projektodawca nie tworzy nowej definicji na potrzeby kodeksu wykroczeń, lecz odwołuje się po prostu do tej z art. 115 § 26 k.k. (wykładnia systemowa).

Jednocześnie definicja ta jest kompleksowa. Projektodawca postanowił zawrzeć w niej nie tylko sam wyścig uliczny per se, ale także inne, podobnie niebezpieczne zachowania drogowe – tj. drift lub jazdę na jednym kole. Owszem, rozwiązanie to wprowadza pewne terminologiczne zamieszanie, o czym będzie jeszcze mowa, ale sam fakt dostrzeżenia konieczności podjęcia walki z szerzej rozumianymi nieodpowiedzialnymi zachowaniami drogowymi jest godny pochwały.

Projektodawca postanowił zawrzeć w jednej kategorii semantycznej – „wyścigu pojazdów mechanicznych” różne kategorie zachowań, których zwalczanie na drodze karnej uznał za wskazane.

Dostrzeżono motocykle i hulajnogi

Jednoznacznie pozytywnie ocenić także należy wprowadzoną przez projektodawcę na etapie konsultacji zmianę w treści definicji. W jej wyniku pojęcie „nielegalnego wyścigu samochodowego” zastąpiono lepiej pasującym określeniem „nielegalnego wyścigu pojazdów mechanicznych”.

Jak wynika z właściwej treści proponowanej definicji – nie jest ograniczona ona wyłącznie do wyścigów organizowanych z użyciem samochodów, lecz obejmuje także swoim zastosowaniem motory czy hulajnogi, których prędkość nie została w żaden sposób ograniczona.

Pierwotne sformułowanie zakresu znaczeniowego definiowanego zwrotu wprowadzało zatem w błąd, na co zwracała uwagę m.in. Prokuratura Regionalna w Katowicach. Aktualne sformułowanie przystaje do właściwej treści definicji i nie wprowadza terminologicznego zamętu.

Uniknięcie nadmiernej kryminalizacji

Jak się wydaje, projektodawcy udało się uniknąć zbytniego rozciągnięcia proponowanej definicji, co groziło by zbyt szeroką kryminalizacją i ściganiem zachowań, które nie zasługują na reakcję organów ścigania.

W szczególności zauważyć należy, że wprowadza ona aż trzy znamiona, których dopiero jednoczesne wypełnienie będzie oznaczało realizację czynu zabronionego.

Po pierwsze, wystąpić musi element rywalizacji między kierującymi co najmniej dwoma pojazdami mechanicznymi w ruchu lądowym.

Znamię to wprowadza konieczność celowego działania sprawców, którzy działając niejako wspólnie i w porozumieniu postanawiają zmienić pewien odcinek drogi w tor wyścigowy. Ich zachowanie nie może mieć charakteru przypadkowego bądź niezależnego od siebie, lecz musi być ukierunkowane na rywalizację z drugim kierowcą.

Po drugie, kierujący muszą działać z zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie.

Sformułowanie to jest dalece problematyczne, o czym za chwilę. Próbuje jednak oddać istotę wyścigu ulicznego, do której należy właśnie przebycie pewnej odległości w możliwie krótkim czasie i pokonanie tym samym swojego drogowego adwersarza.

Po trzecie, kierujący działać muszą z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co wyklucza możliwość przyjęcia realizacji znamion w sytuacjach, gdy działanie sprawców, mimo pierwotnego zamiaru, nie wykroczyło poza ramy dopuszczalnych zachowań w ruchu drogowym.

Zatem, od strony przedmiotowej, aby przyjąć realizację znamion proponowanego czynu zabronionego, kierujący muszą w sposób realny naruszyć zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Od strony podmiotowej ich zachowanie powinno być ukierunkowane na wzajemną rywalizację (nie mogą oni działać niezależnie od siebie, lecz w porozumieniu), a ponadto muszą działać z konkretnym zamiarem  pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie.

Także druga część analizowanej definicji jako wyścig pojazdów mechanicznych traktuje wyłącznie celowe wprowadzenie pojazdu w poślizg (tzw. drift) lub celowe doprowadzenie do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu (np. jazda motocyklem na jednym kole). Ponadto działanie takie będzie musiało zostać wykonane w trakcie zgromadzenia zorganizowanego na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni – inaczej bowiem sprawca popełni jedynie wykroczenie z art. 86c Kodeksu wykroczeń.

Trzeba także wspomnieć, że definicja zawiera oczywiste zastrzeżenie, iż dla przyjęcia realizacji znamion zachowanie sprawcy odbywać się będzie musiało bez wymaganego zezwolenia.

Wady: problem „określonego odcinka drogi”

Pytanie jednak, czy projektodawca, unikając nadmiernej kryminalizacji, nie posunął się w tym jednak zbyt daleko. Jak słusznie zauważyła Prokuratura Okręgowa we Włocławku, a także Krakowski Instytut Prawa Karnego, zaproponowana definicja zawiera niezwykle problematyczne elementy. W szczególności chodzi o objęcie przez kierowców swoim zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie.

Jak się wydaje, wbrew zapewnieniom projektodawcy zawartym w uzasadnieniu projektu, iż bez znaczenia dla oceny zachowania będzie fakt, czy dany wyścig został wcześniej zorganizowany/zaplanowany, czy też został przeprowadzony spontanicznie, definicja nie znajdzie de facto zastosowania do wyścigów improwizowanych, którego uczestnicy nie wyznaczyli uprzednio koniecznej do pokonania trasy.

Co najmniej dwie istotne kategorie zachowań znajdą się poza zakresem zastosowania analizowanego przepisu.

  • Po pierwsze – gdy sprawcy wprawdzie ścigają się, ale nie ustalili wcześniej żadnej określonej trasy, na której odbyć ma się rywalizacja.
  • Po drugie, gdy rzeczona rywalizacja nie polega na pokonaniu danej odległości w jak najkrótszym czasie, lecz rozwinięciu jak największej prędkości.

Proponowane ujęcie wyścigu jawi się zatem w tym zakresie jako fragmentaryczne, obejmujące wyłącznie przypadki zachowań wcześniej przygotowanych, o ustalonych ramach, których uczestnicy zgodzili się na odbycie rywalizacji w określonych warunkach. Pomija zdarzenia o spontanicznym charakterze oraz takie, w przypadku których nie poczyniono po prostu wcześniejszych ustaleń w przedmiocie jakiejś konkretnej trasy.

Trudności dowodowe

Próba pociągnięcia do odpowiedzialności kierowcy – uczestnika wyścigu może natrafić w praktyce na poważne problemy związane z ciężarem dowodu, który w sprawach karnych ciąży na oskarżycielu.

W przypadku pierwszego członu definicji aż dwa z trzech znamion odwołują się do strony podmiotowej sprawcy.

Otóż oskarżyciel musiałby skutecznie wykazać, iż sprawcy po pierwsze – rywalizowali ze sobą (a zatem ich wola ukierunkowana była na pokonanie drugiego kierowcy), a po drugie – swoim zamiarem obejmowali pokonanie pewnego ustalonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie.

Bez absolutnie twardych dowodów, np. w postaci nagrania, na którym widać jak sprawcy porozumiewają się w przedmiocie wyżej wymienionych kwestii, wydaje się to szczególnie trudnym zadaniem, któremu oskarżyciel może po prostu nie być w stanie sprostać w przytłaczającej ilości zdarzeń.

W przypadku drugiego członu proponowanej definicji wymaga on, by drift lub celowe doprowadzenie do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu, wykonane zostało w trakcie zgromadzenia zorganizowanego na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni.

W tym zakresie trudności nastręcza wykazanie zorganizowanego charakteru takiego zgromadzenia, zwłaszcza jeżeli liczba uczestników jest niewielka. Równie dobrze bowiem jego uczestnicy mogli się zgromadzić spontanicznie, np. w odpowiedzi na popisy dokonującego poślizgu kierowcy.

Drift i wyścig to nie to samo

W głosach krytycznych do projektu podniesiono także brak zasadności traktowania tak odmiennych zachowań drogowych jak wyścig uliczny, drift lub jazda na jednym kole jako jednolitej kategorii „nielegalnego wyścigu pojazdów mechanicznych”.

Drift lub jazda na jednym kole wyścigami obiektywnie nie są i taki sposób sformułowania analizowanej definicji przez projektodawcę może wprowadzać w błąd. Takie zastrzeżenia zgłosił np. Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Prokuratura Regionalna w Lublinie.

Z drugiej jednak strony zaproponowany sposób ujęcia rzeczonej definicji, na co wskazano już wyżej, pozwala na jej kompleksowość, bez mnożenia nowych kategorii semantycznych. Jest to w zasadzie jedna z zalet analizowanej definicji, a wydaje się, iż przyjęta przez projektodawcę formuła zachowuje przy tym wystarczający stopień przejrzystości.

Wnioski

  1. Samą intencję projektodawcy, polegająca na dążeniu do kompleksowego zdefiniowania niebezpiecznych zachowań drogowych w postaci wyścigu lub driftu i umieszczeniu ich w słowniczku ustawowym potraktować należy pozytywnie.
  2. Projektodawca słusznie pozbył się wprowadzającego w błąd pojęcia „wyścigu samochodowego” i zastąpił ją lepiej oddającą sens proponowanej noweli kategorią „wyścigu pojazdów mechanicznych”.
  3. Wydaje się także, wbrew niektórym głosom, że udało się uniknąć groźby nadmiernej kryminalizacji.
  4. Jednocześnie jednak trzeba dostrzec, iż zaproponowany sposób sformułowania analizowanej definicji grozi fragmentaryczną skutecznością wprowadzanej normy. Nie tylko wyłącza bowiem z zakresu zastosowania przepisu wiele niebezpiecznych zachowań drogowych zasługujących na ich uwzględnienie, ale także nastręcza przed oskarżycielem poważnych trudności dowodowych, które mogą prowadzić do znikomej praktycznej przydatności proponowanych nowych typów czynów zabronionych (zwłaszcza art. 178c kk). Propozycję tę ocenić należy mimo wszystko negatywnie.

Autor: Bartosz Joniak – student prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Cover foto wygenerowano przy użyciu narzędzia Gemini.

Czytaj więcej

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą Społeczna Odpowiedzialność Nauki II.

Copyright © 2017-2025 by Krakowski Instytut Prawa Karnego Fundacja / ISSN: 2544-9052