Podczas 4. odcinka programu ŁĄCZY NAS KARNE w sezonie 2024 analizowano obowiązywanie prawa karnego w Internecie, kryteria ochrony prawnoautorskiej, a także możliwość ponoszenia odpowiedzialności karnej za rozpowszechnianie memów.
Gośćmi programu 29 stycznia 2024 r. byli: Krzysztof Krupa – absolwent Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, twórca profilu poPrawnie na Instagramie, aplikant adwokacki, oraz dr Bohdan Widła – asystent w Zakładzie Prawa Autorskiego Katedry Prawa Własności Intelektualnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor artykułów dotyczących prawa autorskiego.
Współcześnie Internet to miejsce pracy wielu osób, gdzie obowiązywanie prawa nie budzi wątpliwości. Treści rozpowszechniane przez twórców internetowych mogą być przedmiotem ocen prawnokarnych, a w konsekwencji prowadzić do ponoszenia odpowiedzialności za przestępstwo. Podobnie jest z memami. Zgodnie ze słownikiem języka polskiego, „mem” to: „chwytliwa porcja informacji, zwykle w formie krótkiego filmu, obrazka lub zdjęcia, na którym umieszczono jakiś tekst, rozpowszechniana w Internecie”. Memy mogą budzić zainteresowanie różnych gałęzi prawa, nie tylko prawa karnego, w szczególności także prawa autorskiego i prawa cywilnego. Nie każdy jednak mem rozpowszechniany w Internecie należy oceniać jednolicie.
Prawo w Internecie
Na początku prowadzący program dr hab. Mikołaj Małecki zapytał, czy prawo w praktyce obowiązuje w Internecie. Krzysztof Krupa odpowiedział, że prawo obowiązuje w Internecie, ale twórcy internetowi zapominają, iż nie są tam anonimowi, a prawo karne oddziałuje również na tę sferę rzeczywistości. Od kilku lat funkcjonuje branża commentary, przykładowo na platformie YouTube, która zajmuje się komentowaniem działalności innych twórców internetowych, przez co dotyka tematyki ściśle związanej z prawem, m.in. prawem karnym, prawem autorskim czy prawem spółek. Coraz więcej prawników dzieli się swoją wiedzą w Internecie, publikując różnego rodzaju treści. Wszystko to podnosi świadomość prawną społeczeństwa internetowego.
Badanie przeprowadzone przez Naczelną Radę Adwokacką wykazało, że tylko co 5. osoba zwraca się o pomoc ze swoim problemem prawnym do prawnika. Pozostałe osoby zwracają się o taką pomoc do znajomych lub szukają odpowiedzi w Internecie, dlatego tak istotna jest rzetelność informacji dotyczących zagadnień prawnych, dostępnych na różnego rodzaju stronach internetowych.
Krzysztof Krupa wskazał, że w Polakach nie ma wiary w wymiar sprawiedliwości.
Ofiary boją się zgłaszania popełnionych na nich przestępstw. W kontekście zachowań podejmowanych w Internecie tłumaczył, iż bardzo mało tzw. afer internetowych kończy się prawomocnym skazaniem za przestępstwo, bowiem większość nie jest zgłaszanych, a tylko część z nich dociera do stadium sądowego. Sprawiedliwość dosięga jednak tzw. patostreamerów, którzy rozpowszechniają najbardziej szkodliwe treści w Internecie, z zachowaniami przemocowymi, wulgarnymi lub spożywaniem alkoholu.
Niestety, specyfika Internetu powoduje niejako gloryfikowanie twórców, którzy popełnili w przeszłości przestępstwo, przejawiające się w zwiększeniu zainteresowania, a w konsekwencji oglądalności przekazywanych przez nich treści. Krzysztof Krupa zwrócił uwagę, że w ostatnich latach pojawiło się zjawisko tzw. cancelowania, czyli zbiorowego bojkotowania danego twórcy, powstrzymywania się od oglądania jego materiałów, co prowadzi do zmniejszenia zasięgów internetowych. Ponadto branża commentary nagłaśniając tzw. afery internetowe powoduje, że wiadomość o nich dociera do organów ścigania, które podejmują wówczas odpowiednie czynności. To przynosi również inny efekt, ponieważ sprawom medialnym nadaje się priorytet i są szybciej wyjaśniane.
Twórcy internetowi, biorący udział w tzw. aferach internetowych, jeżeli uważają, że są niewinni, mają możliwość złożenia prywatnego aktu oskarżenia o przestępstwo zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania z art. 212 § 2 k.k., ścigane właśnie z oskarżenia prywatnego.
Zdaniem Krzysztofa Krupy ewentualny wyrok uniewinniający nie ma zbyt dużego znaczenia, ponieważ społeczeństwo „wyrokuje” natychmiast po ujawnieniu tzw. afery internetowej.
Przeprosiny, nawet za pośrednictwem Internetu, nie przywracają utraconej sławy i zerwanych kontraktów reklamowych twórcy internetowemu, mimo uniewinnienia przez sąd.
Internetowe środki karne
Mikołaj Małecki nawiązał do koncepcji w prawie karnym, zgodnie z którą możliwe jest orzeczenie jako środka karnego z art. 39 pkt 2b k.k., w postaci zakazu przebywania w określonych środowiskach lub miejscach – zakazu przebywania w Internecie (K. Mamak, Zakaz korzystania z serwisów społecznościowych. Propozycja wprowadzenia nowego środka karnego, „Czasopismo Prawa Karnego i Nauk Penalnych” 2016, nr 3, s. 37–53). Następnie zapytał, czy sąd może orzec zakaz przebywania na określonym kanale lub całej platformie YouTube. Krzysztof Krupa w odpowiedzi wyjaśnił, że problem ten może rozwiązywać środek karny z art. 39 pkt 2 k.k. w postaci zakazu prowadzenia określonej działalności gospodarczej, poprzez orzeczenie zakazu prowadzenia kanału na platformie YouTube przez określony czas. W odniesieniu do zakazu przebywania w Internecie podkreślił, że byłoby to zbyt ogólne określenie miejsca, co ingerowałoby w prawa i wolności skazanego.
W przekonaniu Krzysztofa Krupy, przy uznaniu, że Internet to miejsce publiczne – część tego miejsca, przykładowo platforma YouTube, mogłaby podlegać zakazowi przebywania w Internecie, jako środek karny z art. 39 pkt 2b k.k.
Następne pytanie dotyczyło kolejnej koncepcji w prawie karnym, czyli możliwości orzeczenia przepadku dochodów czerpanych z wiedzy o przestępstwie (K. Mamak, A. Barczak-Oplustil, D. Kwiatkowski, M. Małecki, D. Zając, Should gains from criminal knowledge be forfeited?, „Crime, Law and Social Change” 2022, nr 3, s. 305–320). Wspomniane gloryfikowanie twórców internetowych, którzy popełnili w przeszłości przestępstwo, może prowadzić do zarabiania na sławie wynikającej z popełnionego przestępstwa. W opinii Krzysztofa Krupy przepadkiem można objąć korzyść majątkową z przestępstwa, ale osiągniętą do momentu wyrokowania przez sąd. Choć w rzeczywistości korzyść majątkowa może powstawać dalej, po momencie wyrokowania, to trudne byłoby udowodnienie, że wynika z popełnionego przestępstwa. Ocena tego faktu nie może bowiem opierać się na prawdopodobieństwie, ale na pewności, której nie sposób wykazać, dlatego Krzysztof Krupa odrzucił zaproponowaną koncepcję.
Zastanawiające jest, jak wytyczyć granicę pomiędzy takimi zachowaniami w Internecie, które prawo karne musi zwalczać, a takimi, które są kontrowersyjne, ale mieszczą się w granicach wolności wypowiedzi oraz wolności twórczości artystycznej. Według Krzysztofa Krupy Kodeks karny normuje bardzo wiele zachowań, dlatego granice postępowania są jasno wytyczone. W praktyce trudność sprawia odróżnienie opinii od faktu, istotne na gruncie przestępstwa zniesławienia z art. 212 k.k. Z perspektywy spraw sądowych wskazał, że sędziowie dysponują wiedzą w zakresie technikaliów i funkcjonalności różnych mediów społecznościowych, a w związku z tym także tego, w którym momencie dochodzi do rozpowszechnienia danej treści.
Kryteria prawnoautorskiej ochrony memów
Ustalenia na poziomie prawa autorskiego mogą w pewnych sytuacjach wpływać na stosowanie prawa karnego.
Bohdan Widła wskazał, że tworzenie memów zasadniczo jest dozwolone, a dopiero ich rozpowszechnianie może rodzić problemy prawne.
Rozpowszechnianie mema może bowiem naruszać prawo autorskie, prawo do wizerunku lub dobra osobiste innej osoby.
W kontekście kryteriów ochrony prawnoautorskiej w Unii Europejskiej, po pierwsze rozstrzygnięcia wymaga, czy wykorzystana treść jest chroniona prawem autorskim. Bohdan Widła podkreślił, że ochrona prawnoautorska zasadniczo przysługuje. Po drugie rozstrzygnięcia wymaga, czy wykorzystana treść wkracza w prawa wyłączne. Umieszczenie danej treści w Internecie, dla potencjalnie nieograniczonego kręgu adresatów, oznacza jej rozpowszechnianie, czyli wkraczanie w kwestię majątkowych praw autorskich. Po trzecie rozstrzygnięcia wymaga, czy konieczne jest uzyskanie zezwolenia od podmiotu dysponującego majątkowymi prawami autorskimi do danej treści, co wiąże się z problematyką dozwolonego użytku.
Bohdan Widła wyjaśnił, że memy mieszczą się w jednej z postaci dozwolonego użytku.
W Polsce instytucję dozwolonego użytku wyraźnie reguluje art. 291 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (u.p.a.p.p.): „Wolno korzystać z utworów na potrzeby parodii, pastiszu lub karykatury, w zakresie uzasadnionym prawami tych gatunków twórczości”. Przepis ten został dodany do ustawy w wyniku implementacji dyrektywy unijnej 2001/29/WE z 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. Dyrektywa jest skoncentrowana na specyfice Internetu, ale została uchwalona na przełomie wieków, a więc na początku rozwoju Internetu.
W jednej ze spraw Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że jeżeli dane państwo uregulowało kwestię parodii w prawie autorskim, to należy ją interpretować jednolicie w całej Unii Europejskiej – „parodia” ma wszędzie znaczyć to samo. Jednym z aspektów takiego podejścia, istotnego w kontekście memów, jest to, że parodia niekoniecznie musi odnosić się do wykorzystywanego utworu. Innymi słowy, wykorzystywanie cudzego utworu w celu parodii nie musi wiązać się z parodiowaniem tego konkretnego utworu, bowiem parodiowanie może dotyczyć zupełnie innej kwestii.
Parodia, w rozumieniu prawa autorskiego, to wypowiedź humorystyczna lub żartobliwa, a dokładniej – kpiarska, prześmiewcza, z uchwytnymi różnicami między treścią oryginalną i sparodiowaną, przy zachowaniu balansu interesów między uprawnionym z tytułu majątkowych praw autorskich a wolnością wypowiedzi i wolnością twórczości artystycznej parodiującego.
4 memy – 4 różne oceny
Kolejnym punktem programu była analiza prawnoautorska kilku memów przez Bohdana Widłę.
Jak stwierdził Bohdan Widła, pierwszy mem nie podlega ochronie prawnoautorskiej, mimo tego, że prawo autorskie jest bardzo liberalne w uzyskiwaniu takiej ochrony. Ponadto nie przysługują z jego tytułu inne roszczenia, bowiem nie godzi w żadne prawa. Przytłaczająca większość memów w Internecie wykorzystuje jednak chronione treści. Pierwszy mem to swego rodzaju komentarz społeczny, oparty na dowcipnym pomyśle, a takich prostych koncepcji nie chroni prawo autorskie. Mem nie ma bowiem cech twórczości oraz indywidualnego charakteru. Zgodnie z jednym z poglądów, wysokie prawdopodobieństwo powtarzalności danej treści wyklucza ochronę prawnoautorską.
Zdaniem Bohdana Widły w drugim memie ewidentnie wykorzystano treści podlegające ochronie prawnoautorskiej, bowiem są to kadry jednego z filmów. Spełnia on jednak przesłanki parodii w rozumieniu prawa autorskiego. Zaznaczyć przy tym należy, że nie jest to parodia samego filmu, ale mem ma charakter humorystyczny, prześmiewczy i nawiązuje do oryginału z uchwytnymi różnicami. Wątpliwy jest jednak balans interesów, który można oceniać z kilku perspektyw, choć w przypadku tego mema interesy osobiste nie są naruszone. Należy jeszcze rozstrzygnąć, czy konieczne jest sporządzenie przypisu źródłowego do takiego mema, zawierającego odniesienia do filmu.
Bohdan Widła tłumaczył, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie trzeba tworzyć przypisów do memów.
Dozwolony użytek na gruncie prawa polskiego wymaga podania w miarę istniejących możliwości źródła danego utworu. W związku z tym prawo polskie rozmija się z prawem unijnym i koliduje ze społecznym podejściem do takich kwestii, co stwarza pewne wątpliwości w praktyce.
Trzeci mem pochodzi z artykułu naukowego, którego autor wykupił licencję na rozpowszechnianie tego mema (P. Ling, One Does Not Simply Upload a Meme – Internet Memes and the Parody Exemption in Europe, [w:] Developments and Directions in Intellectual Property Law. 20 Years of The IPKat, red. H. Bosher, E. Rosati, Oxford 2023). Dyskusyjne jest, czy taki mem nie zabiera komercyjnego potencjału użytego w nim utworu, czyli zdjęcia z wizerunkiem Andrása Istvána Arató, które przez to może nie być wykorzystywane do kampanii reklamowych itp. To w konsekwencji może prowadzić do utraty źródła dochodów przez osobę dysponującą prawami autorskimi do tego utworu. Z drugiej jednak strony może to prowadzić do komercjalizacji samego mema, a przez to uzyskania innych źródeł dochodu. Mimo, że mem rozpowszechnia wizerunek Andrása Istvána Arató, to jak dodał Bohdan Widła, znając podejście tej osoby, możliwe jest przyjęcie, że wyraża ona na to dorozumianą zgodę.
Pomimo dokonania prawidłowej analizy prawnoautorskiej danego mema, zauważalny jest rozdźwięk pomiędzy normami prawa autorskiego a normami społecznymi. Debata w tym zakresie jest najbardziej istotna w kontekście prawa do wizerunku, którego naruszenie może doprowadzić do skrzywdzenia kogoś. Wizerunek to przedstawienie danej osoby w sposób, który umożliwia jej rozpoznanie gronu szerszemu niż najbliższa rodzina. Rygorystyczne podejście do ochrony wizerunku prezentuje Europejski Trybunał Praw Człowieka, podobnie jak ustawa z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która przewiduje wąski katalog wyjątków od zakazu rozpowszechniania wizerunku bez zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Niewykluczone jest przy tym naruszenie dóbr osobistych osoby, której wizerunek jest rozpowszechniany, m.in. czci.
Zgodnie z art. 81 ust. 1 u.p.a.p.p.: „Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie”. Dwa wyjątki od tej zasady przewiduje art. 81 ust. 2 pkt 1 i 2 u.p.a.p.p., zgodnie z którym zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku: „osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych” lub „osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza”. W aspekcie pierwszego wyjątku istotne jest to, że wykonanie wizerunku musi nastąpić w związku z pełnieniem funkcji publicznych, np. podczas konferencji prasowej, a nie z ukrycia. Samodzielne rozpowszechnianie swojego wizerunku przez daną osobę również można powiązać z pełnieniem takich funkcji. Bohdan Widła zwrócił uwagę, że nie reguluje tego explicite art. 81 ust. 2 pkt 1 u.p.a.p.p., ale w orzecznictwie przyjmuje się, iż rozpowszechnianie wykonanego wizerunku powinno być odniesione do funkcji, którą pełni dana osoba.
W czwartym memie wykorzystano wizerunek Bohdana Widły. Wizerunki funkcjonariuszy Policji w tle mema stanowią jedynie szczegół całości, co może aktualizować wyjątek od wymogu uzyskania zezwolenia na rozpowszechnianie wizerunku z art. 81 ust. 2 pkt 1 u.p.a.p.p. Bohdan Widła wskazał jednak, że gdy twarz danej osoby jest rozmazana, to mem nie rozpowszechnia jej wizerunku.
Na koniec Bohdan Widła przytoczył sprawę karną, dotyczącą przestępstwa zniesławienia z art. 212 k.k., związaną z memem obrażającym kandydata wyborczego. Zawarta w nim fraza: „Nowa moda w XXI wieku, świnie wciąż głodne, a koryto wąskie” została uznana za zniesławiającą, dlatego autor mema został prawomocnie skazany za przestępstwo. Dodał natomiast, że nie zna przypadku skazania za mema z powodu prawa autorskiego na karę pozbawienia wolności.
Według Bohdana Widły nie jest to wykluczone, ale nie powinno się trafiać do więzienia za mema z powodu prawa autorskiego.
W kontekście prawa karnego zauważyć należy, że ochrona prawnokarna, jako instrument ultima ratio, nie może być szersza niż ochrona prawnoautorska, dlatego należy uwzględniać wymienione kryteria prawa autorskiego w sprawach na styku tych dwóch gałęzi prawa.
#ŁĄCZYNASKARNE
Więzienie za mema – 29 stycznia 2024 r., goście: Krzysztof Krupa i dr Bohdan Widła
Program popularnonaukowy ŁĄCZY NAS KARNE jest emitowany na żywo na YouTube, w sezonie 2024 w poniedziałki w godz. 20:00-21:00, oraz dostępny jako podcast na platformach streamingowych.
Kliknij i przeczytaj więcej o programie ŁĄCZY NAS KARNE.
Publikacja dofinansowana ze środków budżetu państwa, w ramach programu Ministra Edukacji i Nauki pod nazwą Społeczna Odpowiedzialność Nauki II.
Autor: Mateusz Wiktorek – Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego