PODZIEL SIĘ

Sejm zmienił Kodeks karny. Do ustawy dotyczącej pomocy przedsiębiorcom w czasie w epidemii (Tarcza 4.0) nagle dołożono przepisy karne nie mające nic wspólnego z tą epidemią.  

Uchwalono zamianę prawa karnego z takim samym rażącym z naruszeniem prawa, jakie miało miejsce rok temu – z rażącym naruszeniem trybu nowelizowania przepisów Kodeksu karnego. Wówczas, z uwagi na sposób dokonania przez Sejm zmian w prawie karnym, Prezydent i odmówił ich podpisania. Dzisiaj te same przepisy uchwalone w ten sam „pozatrybowy” sposób leżą na biurku Prezydenta. Są odbezpieczonym granatem. Jeżeli bowiem zaczną obowiązywać, każdy będzie mógł je zakwestionować powołując się przy tym na pismo Prezydenta RP sprzed roku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym argumentowano, że  przy uchwalaniu ustawy doszło do naruszenia Konstytucji. Naruszenie to jest zresztą oczywiste.  

Projekt zmiany Kodeksu karnego był procedowany bez zachowania wymaganych przez prawo terminów, w drodze zgłoszenia niedopuszczalnych poprawek po pierwszym czytaniu projektu ustawy i przez niewłaściwą komisje sejmową.    

Raz już, przed laty, z inicjatywy tych samych osób, Sejm zmodyfikował przepisy o zabójstwie, naruszając tryb dokonywania zmian w prawie karnym.  Z uwagi na niekonstytucyjność tych zmian, trzeba było ponownie przeprowadzać procesy karne w wielu sprawach. Wówczas była to zmiana jednego przepisu. Uchwalona ustawa dotyczy tysięcy toczących się procesów karnych.   

Czego dotyczą obecne zmiany? Różnych rzeczy. Ich wspólnym mianownikiem jest powrót do PRL-owskiego kodeksu karnego z 1969: znanych temu kodeksowi instytucji wymiaru kary, kradzieży szczególnie zuchwałej, przestępstwa ciągłego czy kary łącznej. Doprawdy trudna jest do zrozumienia ta fascynacja Ministerstwa Sprawiedliwości gomułkowskim prawem karnym. 

Jednej z uchwalonych zmian warto poświęcić więcej uwagi. Zmieniając jeden przepis w części ogólnej Kodeksu karnego (art. 37a k.k.), Sejm hurtowo zaostrzył kary za kilkadziesiąt przestępstw występujących w kodeksie i poza kodeksem karnym w różnych ustawach. Dokonano tego w specyficzny sposób, który wymaga kilka słów wyjaśnienia.   

Żeby dowiedzieć się, jaka kara grozi za dane przestępstwo opisane w kodeksie karnym (np. za znieważenie Prezydenta), trzeba przeczytać konkretny przepis opisujący to przestępstwo i dodatkowo zapoznać się z treścią przepisów ogólnych, które dotyczą wszystkich przestępstw lub pewnych grup przestępstw.  

Takim właśnie przepisem ogólnym jest wciąż jeszcze obowiązujący art. 37a Kodeksu karnego, zgodnie z którym, że jeżeli w części szczególnej kodeku karnego, (zawierającej opisy poszczególnych przestępstw), za dane przestępstwo przewidziano tylko kare pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, to alternatywa dla tej kary jest też grzywna albo ograniczenie wolności.  Dopiero gdy razem przeczyta się te przepisy, to wiadomo, jakie są granice kary za konkretne przestępstwo.  

Np. w samym art. 135 Kodeksu karnego za znieważenie Prezydenta jest wskazana kara pozbawienia wolności do lat 3. Z ogólnych przepisów, w tym z art. 37a k.k. widomo, że w rzeczywistości grozi kara grzywny, albo ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 1 miesiąca do 3 lat. A więc nie jest to wyłącznie kara więzienia. Przyjętą w kodeksie zasadą jest więc, że wtedy, gdy przy opisie przestępstwa (w tzw. części szczególnej Kodeksu karnego) podana jest kara pozbawienia wolności nie wyższa niż 8 lat, to w rzeczywistości nie jest to jedyna kara za dane przestępstwo. Można wówczas orzec grzywnę albo ograniczenie wolności, w zależności od wagi tego przestępstwa.  

Art. 37a został skreślony, a na jego miejsce przywrócono instytucję znaną kodeksowi karnemu z 1969 r. (był to wówczas art. 54), która tylko wyjątkowo i czysto teoretycznie pozwala na rezygnację z kary pozbawienia wolności. Regulacja ta w czasach tego kodeksu była praktycznie martwa, bowiem wymagała od sądu czegoś niemożliwego: sąd miał bowiem najpierw ustalić, jaka kara pozbawienia wolności jest właściwa za dane konkretne przestępstwo – jeżeli kara ta nie byłoby wyższa od roku, to sąd mógł zamiast pozbawienia wolności orzec grzywnę albo ograniczenie wolności.  

Zepsuty mechanizm tego przepisu polegał na tym, że skoro sąd miał najpierw uznać, że określona kara pozbawienia wolności jest właściwa za popełnione konkretne przestępstwo, to nie mógł wbrew temu ustaleniu uznawać równocześnie, że właściwa jest kara grzywny lub ograniczenia wolności i taką wolnościową karę wymierzyć. Wykluczone była rezygnacja z kary pozbawienia wolności wobec osoby, które już była wcześniej skazana za przestępstwo umyślne na kare pozbawienia wolności. 

Uchwalona przez Sejm ustawa jeszcze bardziej ograniczyła i tak teoretyczną możliwość nieorzekania kary pozbawienia wolności, bowiem wykluczyła taką możliwość, jeżeli nie doszło do równoczesnego orzeczenia środka karnego, środka kompensacyjnego lub przepadku.  

W wielu sytuacjach do orzeczenia takiego środka brak będzie jakichkolwiek podstaw prawnych (np. przy nielegalnej aborcji), co choćby z tego powodu uniemożliwi rezygnację z kary pozbawienia wolności. Stosowanie mechanizmu zapisanego w art. 37a k.k. w nowym brzmieniu wykluczono także wobec sprawców, którzy popełniają przestępstwo działając w zorganizowanej grupie albo związku mających na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego oraz sprawców przestępstw o charakterze terrorystycznym, co prowadzi do absurdalnych konsekwencji – o czym jeszcze poniżej.  

W efekcie uchylenia dotychczasowej treści art. 37a k.k. poszły więc w górę dolne granice zagrożenia karą za bardzo wiele przestępstw, w tym za najbardziej kontrowersyjne: nielegalna aborcję, znieważenie Prezydenta, błędy w sztuce lekarskiej (art. 155 k.k., art. 156 § 3 k.k.). Czy było to celem osób promujących tę zmianę? Nie wiadomo. Z wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że nie odróżniają oni czegoś, co stanowi dość oczywistą wiedzę na poziomie bazowego kursu prawa karnego: czym innym są granice ustawowego zagrożenia karą za dany typ przestępstwa, czym innym wyjątkowe instytucje tzw. sądowego wymiaru kary, które w szczególnych sytuacjach pozwalają sądowi na wyjście poza te granice.  

Ustawowe granice kary wyznaczają wysokość kar w typowych przypadkach, wskazują na wagę danego typu przestępstwa, decydują o kwalifikowaniu danych przestępstw jako występki czy zbrodnie, oraz przesądzają o możliwości stosowania innych środków represyjnych.  

Inaczej będzie się kształtowała kara za znieważenie Prezydenta, jeżeli dany przypadek sąd będzie oceniać wiedząc, że zdaniem ustawodawcy co do zasady wymierzania kara ma się zmieścić w granicach od 100 zł grzywny, przez karę ograniczenia wolności po 3 lata pozbawienia wolności, inaczej wówczas, gdy te ramy zostały wyznaczone na 1 miesiąc pozbawienia wolności (dolna granica) i 3 lata pozbawienia wolności (górna granica). Nie ulega wątpliwości, że w tym drugim przypadku znieważenie traktowane jest jako poważniejsze przestępstwo, bo przewidziana jest za jego popełnienie wyższa kara. I nie ma przy tym znaczenia, że w drodze nadzwyczajnych instytucji (np. nadzwyczajnego złagodzenia kary czy innych instytucji sądowego wymiaru kary w wyjątkowych przypadkach można by kary więzienia nie orzekać). Nie mówiąc już o przypadkach, gdy te nadzwyczajne instytucje obwarowano dodatkowo przesłankami, w istocie niemożliwymi do spełnienia – tak jak to uczyniono w znowelizowanej treści art. 37a k.k.  

Brak wiedzy na temat charakteru obowiązującego art. 37a k.k. spowodował jeszcze jedną irracjonalną konsekwencję na gruncie kodeksu karnego. Projektodawcy nie zauważyli bowiem, że z treścią zmienianego art. 37a k.k., który to przepis wyznaczał granice ustawowego zagrożenia, powiązana jest regulacja dotycząca nadzwyczajnego złagodzenia kary.  

Zgodnie z obowiązującym art. 60 § 8 k.k. nadzwyczajnego złagodzenia kary nie stosuje się do czynów zagrożonych kara pozbawienia wolności powyżej 5 lat, do których ma zastosowanie art. 37a k.k.  Innymi słowy, kodeks karny przewiduje, że w przypadku, gdy dane przestępstwo zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 albo (na podstawie art. 37a k.k.), karą grzywny albo ograniczenia wolności, nie stosuje się już przepisu o nadzwyczajnym złagodzeniu kary, bowiem takie nadzwyczajne złagodzenie kary musiałoby wówczas oznaczać we ogóle odstąpienie od wymiaru jakiejkolwiek kary.  

Rozwiązanie takie było (jest?) racjonalne, bowiem z uwagi na ustawowe granice ustawowego zagrożenia – przewidujące nawet grzywnę, nawet w wyjątkowych wypadkach takich np. jak popełnienie przestępstwa w warunkach znacznego ograniczenia poczytalności, można uwzględnić taki wypadek w ramach zwykłych granic kary (np.  wymierzając tylko niską grzywnę) 

W efekcie nieudolności w przygotowaniu zmian, Sejm uchwalił prawo, które nadal wyklucza możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary przy przestępstwach zagrożonych karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności (np. nowo wprowadzona kradzież szczególnie zuchwała (art. 278a k.k.)  albo fałszowanie faktury VAT (art. 270a k.k.), ale wprowadza wyjątek dla sprawców takiego przestępstwa, który działał w grupie zorganizowanej. Wówczas już nadzwyczajne złagodzenie kary będzie możliwe. Ten paradoks wynika z faktu niezmienionej treści wspomnianego art. 60 § 8 k.k. zgodnie z którym – jak już wspomniano – „nadzwyczajnego złagodzenia kary nie stosuje się do czynów zagrożonych karą pozbawienia wolności powyżej 5 lat, do których ma zastosowanie art. 37a”.  

Przyjęte nowe brzmienie art. 37a k.k. jest obecnie inną instytucją i właśnie „nie ma zastosowania” m.in. do sprawców przestępstw popełnionych w zorganizowanej grupie. Skoro więc nie stosuje się do nich art. 37a k.k., wobec tego nie ma przeszkód, by na zasadach ogólnych stosować wobec nich nadzwyczajne złagodzenie kary. “Zwykli” przestępcy nie mogą na to liczyć.  

Chaos i niekompetencja. Czy taka ustawę ma podpisać ponownie Prezydent? 

Prof. dr hab. Włodzimierz Wróbel

Foto: KIPK/P. Malec

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz tutaj swoje imię

dziewięć + dziesięć =