Czy jeżeli szef państwowej firmy weźmie dla siebie pieniądze za zatrudnienie w tej firmie swojego szwagra, to czy to jest karalna łapówka? A jak firma tylko w części jest państwowa? Były co do tego spory. Bo łapówka bardziej kojarzy się z urzędnikiem. Z kolei, jeśli firma choć w części jest państwowa albo komunalna, to też coś jest nie w porządku, gdy za pieniądze można sobie załatwiać w niej pracę.
Prawnicy przez długi czas się spierali, ale ostatecznie, Sąd Najwyższyw 2010 r. stwierdził, że szef firmy, w której Państwo ma decydujący głos, może być karany za przyjęcie łapówki, tak jak urzędnik. Ten decydujący głos Państwa, czyli np. prawo do minowania prezesa firmy, nie zawsze zależy od tego, ile państwowego mienia jest w tej firmie. Czasami Państwo może mieć mniej niż 50%, a i tak decydować niemal o wszystkim. Tak jest np. w PKN Orlen czy Giełdzie Papierów Wartościowych.
Należy przy tym wspomnieć, że w kodeksie karnym jest jeszcze jedno przestępstwo, bardzo podobne do łapownictwa.
Polega ono np. na tym, że pracownik danej firmy bierze pieniądze za zrobienie czegoś szkodliwego tej firmie albo coś nieuczciwego wobec innych biznesów działających na rynku. To przestępstwo nazywa się umownie „korupcją gospodarczą” (z art. 296a KK)i jest ono zagrożone niższą karą niż to zwykłe przestępstwo łapownictwa (art. 229 KK) .
Ostatecznie więc, jeżeli szef firmy, która była podporządkowana Skarbowi Państwa, bierze pieniądze za zatrudnienie szwagra, to popełnia przestępstwo łapownictwa, zagrożone wyższą karą. Jeżeli ten sam czyn popełnia szef firmy, która nie jest podporządkowana Państwu, to do karalności konieczne jest wykazanie, że to zatrudnienie mogło przynieść firmie szkodę, a kara grożąca za takie przestępstwo jest łagodniejsza. Tak było w obowiązującym prawie.
Co się stało później?
Ze sobie znanych tylko przyczyn, Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało taką zmianę Kodeksu karnego, żeby przyjęcie korzyści majątkowej przez osobę zatrudnioną w firmie, w której Skarb Państwa miałby choć jeden udział (jedną akację), stało się przestępstwem łapownictwa zagrożonym surowszą karą. Na skutek krytyki, z propozycji tej się wycofano. I zaproponowano inną regulację, którą ostatecznie kilka dni temu przegłosował Sejm.
Według tej nowej regulacji, karani za łapówki, tak jak urzędnicy, będą szefowie tylko tych firm, w których udział Skarbu Państwa jest większy niż 50 %.
Po tej zmianie, szef firmy, w której Państwo ma decydujący głos, choć nie ma większości udziałów, który to szef przyjął pieniądze za załatwienie komuś pracy, nie będzie już karany za łapówkarstwo bierne tak jak urzędnik, czyli surowiej. Natomiast, żeby uznać, że przyjęcie tych pieniędzy jest przestępstwem tzw. korupcji gospodarczej, zagrożonej niższą karą, trzeba będzie dodatkowo udowodnić, że to zatrudnienie mogło przynieść firmie straty. A praktyka wskazuje, że jest bardzo mało prawdopodobne, a wręcz niemożliwe.
Wniosek z tego płynie taki, że po zmianie prawa uchwalonej ostatecznie przez Sejm, szefowie części spółek państwowych albo w ogóle nie będą odpowiadać za przyjmowanie łapówek albo to co robią, będzie zagrożone łagodniejszą karą.
Pointa: Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że mówienie takich rzeczy jest kłamstwem, zaś tych, którzy uważają inaczej, chce pozwać do sądu.
Prof. UJ dr hab. Włodzimierz Wróbel
Foto: Piotr Malec/KIPK