Obrona konieczna: przywilej czy pułapka? Jak bronić się legalnie? – ŁĄCZY NAS KARNE z dr. hab. Jerzym Lachowskim, prof. UMK

26
0
PODZIEL SIĘ

Podczas 31. odcinka programu ŁĄCZY NAS KARNE w sezonie 2024 analizowano obronę konieczną.

Gościem programu 28 października 2024 r. był dr hab. Jerzy Lachowski, prof. UMK – profesor w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, adwokat.

Obrona konieczna to jeden z kontratypów, czyli okoliczności wyłączających bezprawność czynu. Zastosowanie obrony koniecznej oznacza, że dana osoba nie popełnia przestępstwa i nie ponosi kary – dopuszcza się bowiem zachowania legalnego. Obrona konieczna jest jednak obwarowana kilkoma warunkami, ponieważ zgodnie z art. 25 § 1 k.k.: „Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem”. Przekroczenie granic obrony koniecznej zasadniczo stanowi przestępstwo, co wywołuje wiele społecznych kontrowersji.

Niebezgraniczne prawo podmiotowe

Jerzy Lachowski wskazał, że obrona konieczna to prawo podmiotowe, z którego obywatel może korzystać. Według niego nie jest to przywilej, ale wręcz prawo naturalne do obrony przed zamachami sprzecznymi z prawem, ze strony innych osób. Niekiedy jednak obywatel istotnie może wpaść w pułapkę, ponieważ przepisy art. 25 k.k. nie są w pełni jasne, czytelne dla osób, które nie są prawnikami. Nie do końca musi być świadomy, jakich środków obrony może użyć, jak daleko idącą krzywdę może wyrządzić napastnikowi, żeby zneutralizować zamach. Tym bardziej, że również doktryna prawa karnego ma odmienne poglądy na przesłanki obrony koniecznej.

Jeden z widzów skomentował, że: „Jak z każdego przywileju i z tego należy potrafić korzystać. «Chcącemu nie dzieje się krzywda» vs. «Ta?! No to chodź» – większość skazanych za «bronienie się» tego nie rozumie”. Prowadzący dr hab. Mikołaj Małecki wskazał, że art. 25 § 1 k.k. nie można interpretować w ten sposób, iż broniąc się, danej osobie wolno wszystko. Obrona konieczna nie jest pozbawiona jakichkolwiek granic. Nie jest dozwolone pozbawienie kogoś życia albo spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w przypadku zamachu na mienię. W opinii Jerzego Lachowskiego wskazana zachęta ze strony osoby, która ma następnie bronić się przed zamachem napastnika, może być potraktowana jako prowokacja. Jeżeli ktoś chce wyrządzić innej osobie krzywdę pod pozorem obrony koniecznej, to wówczas jej funkcje są całkowicie wypaczone, dlatego powołanie się na kontratyp obrony koniecznej nie jest możliwe.

Jak tłumaczył Jerzy Lachowski, obrona konieczna nie jest bezgranicznym kontratypem.

Nie oznacza to jednak, że taki pogląd zakłada bezrefleksyjne wzięcie w obronę napastnika. Funkcją obrony koniecznej nie jest wyrządzenie szkody napastnikowi. Oczywiście z reguły z obroną konieczną wiąże się krzywda, ale nie jest to realizacja funkcji obrony koniecznej. Obrona konieczna ma służyć skutecznemu odparciu zamachu ze strony napastnika.

Rycerski pojedynek i klatka lwa

Jedną z przesłanek obrony koniecznej z art. 25 § 1 k.k., wyprowadzanej a contrario z art. 25 § 2 k.k. („W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia”), jest przesłanka współmierności sposobu obrony do niebezpieczeństwa zamachu. Nie należy podchodzić powierzchownie do znamion „sposobu obrony”. Nie chodzi bowiem o techniczny sposób obrony, w tym o porównywanie narzędzi, jakimi posługują się napastnik i broniący się.

Według Jerzego Lachowskiego sytuacja obrony koniecznej to nie jest rycerski pojedynek.

Jeżeli napastnik używa noża, to nie znaczy, że broniącemu się wolno używać tylko noża. Nie chodzi o równowagę sił między napastnikiem i broniącym się. Gdyby bowiem w art. 25 § 1 k.k. chodziło o równowagę sił, to bardzo często obrona konieczna nie byłaby skuteczna. Jerzy Lachowski tłumaczył, że w instytucji obrony koniecznej musi być wkalkulowana przewaga broniącego się nad napastnikiem. Z tego względu fakt, że napastnik używa noża, nie oznacza, iż napadnięty nie może używać broni palnej.

Jak skomentował następny widz: „Obrona musi być skuteczna! W czasie kiedy bezprawny zamach trwa i są emocje, to nie ma «głowy» broniący na analizę czy czynności obrony są współmierne czy nie. To napastnik ryzykuje”. Jerzy Lachowski w odniesieniu wskazał, że należy zachować zdrowy rozsądek i w sposób życiowy wykładać przesłankę współmierności sposobu obrony do niebezpieczeństwa zamachu. Z jednej strony przyznając, że prawo do obrony koniecznej przysługuje w celu odparcia zamachu, a z drugiej strony biorąc pod uwagę, jakie środki obrony do dyspozycji ma broniący się. Jeżeli ma bowiem do dyspozycji kilka skutecznych środków obrony, to oczekuję się od niego, że wybierze środek mniej dolegliwy dla napastnika.

Nie można przy tym oczekiwać od broniącego się, że będzie z aptekarską dokładnością ważył niebezpieczeństwo zamachu i dostosowywał do niego sposób obrony. Nadmierne wymagania wobec broniącego, który znajduje się w sytuacji poważnego stresu, często zaskoczenia, mogą okazać się kontrproduktywne. Jerzy Lachowski wyjaśnił, że należy brać pod uwagę właściwości i warunki osobiste broniącego się, a następnie odpowiadać na pytanie, czy pozwalały one na dokładną ocenę niebezpieczeństwa zamachu, a w konsekwencji na racjonalny wybór współmiernego sposobu obrony spośród tych, które pozostawały do dyspozycji broniącego się.

Kolejny widz skomentował, że osoba broniąca się, która sama zdeterminowała zamach, traci prawo do obrony koniecznej, jednak nie można oczekiwać winy lwa, gdy ktoś wejdzie mu do klatki – sprawca godzi się z wszelką konsekwencją. Według Jerzego Lachowskiego, biorąc pod uwagę art. 25 § 1 k.k., to nie jest tak, że można zrobić z siebie lwa i każdą krzywdę napastnikowi, niezależnie od tego, co jest przedmiotem zamachu. Dom nie jest klatką lwa. Jeżeli napastnik wchodzi do domu, aby go okraść, to nie znaczy, że pierwszą reakcją broniącego się może być pozbawienie go życia. Takie zachowanie przekraczałoby granice obrony koniecznej.

Mój dom, moja twierdza?

Manipulowanie w przepisach dotyczących obrony koniecznej jest niebezpieczne. Ustawodawca w art. 25 § 2a k.k. uregulował, że: „Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo na przylegający do nich ogrodzony teren lub odpierając zamach poprzedzony wdarciem się do tych miejsc, chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące”. Zdaniem Jerzego Lachowskiego w przypadkach, gdy dochodzi do zamachu na mir domowy, regułą jest to, że broniący się działa pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami tego zamachu. Wówczas zastosowanie znajduje art. 25 § 3 k.k.: „Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu”.

To wywołuje pytanie, czy art. 25 § 2a k.k. jest potrzebny, jeżeli mieści się co do zasady w art. 25 § 3 k.k., a ponadto obejmuje nieokreśloną klauzulę „chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące” (której nie ma w art. 25 § 3 k.k.) – taka elastyczność przepisu to kolejna pułapka na obywatela. Mikołaj Małecki dodał, że to pokazuje, iż art. 25 § 2a k.k. jest swego rodzaju lex specialis wobec art. 25 § 3 k.k.

W opinii Jerzego Lachowskiego art. 25 § 2a k.k. to przepis kazuistyczny i stanowiący superfluum ustawowe.

Ponadto uważa, że jest to „amerykanizm” w polskim porządku prawnym, który miał przenieść do polskiego prawa karnego zasadę „mój dom, moja twierdza”, ale to nie do końca udało się ustawodawcy. Przenoszenie przepisów prawa karnego z innej kultury prawnej do polskiego Kodeksu karnego okazuje się nieadekwatne.

Jerzy Lachowski, w odniesieniu do zasady „mój dom, moja twierdza”, ukształtowanej w Stanach Zjednoczonych w XVII w., powołał się na monografię autorstwa dr. Roberta Sosika dotyczącą obrony koniecznej w polskim i amerykańskim prawie karnym (R. Sosik, Obrona konieczna w polskim i amerykańskim prawie karnym, Lublin 2021). Z badań wynikło, że w ustawodawstwie i orzecznictwie Stanów Zjednoczonych zaczęto ograniczać zasadę „mój dom, moja twierdza”, czyli zawężać prawo do obrony koniecznej w przypadku zamachu na mienie i mir domowy. Można zaobserwować wyraźną tendencję obwarowywania podejścia, zgodnie z którym wejście napastnika na cudzą posesję oznacza, że broniący się może mu spowodować każdą krzywdę. W Stanach Zjednoczonych zaczęto podkreślać, że nie jest to zasada absolutna.

Klamka pod prądem

Inny widz skomentował, że „nie podlega karze” (art. 25 § 2a i 3 k.k.) to nie to samo co „nie popełnia przestępstwa” (art. 25 § 1 k.k.) i zadał pytanie, czy jako nauczyciel straciłby prawo wykonywania zawodu w sytuacji bronienia się. W przypadku realizacji znamion z art. 25 § 2a i 3 k.k. nie dochodzi do przypisania winy sprawcy, a w przypadku realizacji znamion kontratypu obrony koniecznej z art. 25 § 1 k.k. wyłączona jest bezprawność czynu. W obu przypadkach przypisanie przestępstwa jest niemożliwe, ponieważ zdekompletowana jest struktura przestępstwa, dlatego nie dochodzi do wydania wyroku skazującego, a w konsekwencji do wpisu w Krajowym Rejestrze Karnym. Z tego względu, w przypadku obrony koniecznej z art. 25 § 1 k.k. lub przekroczenia granic obrony koniecznej w warunkach opisanych w art. 25 § 2a i 3 k.k., nauczyciel nie straciłby prawa wykonywania zawodu – wciąż uzyskałby zaświadczenie o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego.

Jerzy Lachowski wskazał, że na gruncie art. 25 § 3 k.k. wyraża się w doktrynie pogląd, iż umożliwia on prokuraturze analizę skomplikowanej sytuacji faktycznej związanej z obroną konieczną i rozstrzygnięcie, czy umorzyć postępowanie karne, a to powinna być domena sądu. Tłumaczył, że w sytuacji, gdy prokurator zastosuje art. 25 § 3 k.k. i umorzy postępowanie karne, to napastnik, niezadowolony z takiego rozstrzygnięcia, może być postrzegany jako pokrzywdzony, ponieważ zostały przekroczone granice obrony koniecznej i złożyć zażalenie na postanowienie prokuratora. Z tego względu postanowienie prokuratora nie jest wyjęte spod kontroli sądowej. Ponadto, w opinii Mikołaja Małeckiego, w braku art. 25 § 3 k.k. sąd miałby możliwość nieprzypisania przestępstwa broniącemu się, który przekroczył granice obrony koniecznej, poprzez wyłączenie jego winy na podstawie art. 1 § 3 k.k. (tzw. otwarta klauzula winy) jako samoistnej podstawy prawnej.

Pytanie kolejnego widza dotyczyło tego, czy jeśli ktoś zastawi pułapkę, np. podłączy klamkę drzwi do prądu i włamywacz, porażony prądem, umrze, to czy odpowiada wówczas za przestępstwo. Jerzy Lachowski wyjaśnił, że jest to problem tzw. samostrzałów, które potencjalnie można byłoby umieścić w swoim mieszkaniu, aby bronić je przed włamywaczem. Istotne w tym kontekście jest to, że środek obrony przed potencjalnym włamywaczem wyprzedza zamach (środek obrony jest instalowany wtedy, kiedy nie ma zamachu), natomiast z drugiej strony środek obrony zadziała w momencie zamachu. Z tego względu, w pierwszej perspektywie należałoby uznać, że zastawiający taką pułapkę przekracza granice obrony koniecznej, ponieważ środek obrony wyprzedzał zamach, był przedwczesny. Natomiast w drugiej perspektywie należałoby uznać, że środek obrony zadziałał w momencie próby włamania, czyli zamachu, dlatego nie zachodzi niewspółczesność obrony do zamachu, tj. eksces ekstensywny. Jak tłumaczył Jerzy Lachowski, zasadniczo nie można pozbawić właściciela prawa do instalowania takich zabezpieczeń, ale muszą być spełnione dwa warunki. Po pierwsze nie może być to zabezpieczenie, które może zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka, ponieważ należy brać pod uwagę osoby, których intencją wejścia do mieszkania nie jest zamach. Po drugie, w przypadku instalacji takiego zabezpieczenia, konieczne jest umieszczenie ostrzeżenia, np. „Nie dotykać! Grozi porażeniem prądem”.

Błędna obrona konieczna

W ostatnim pytaniu widz przedstawił sytuację, w której dana osoba prosi kolegę, żeby ją uderzyła, a osoba postronna, myśląc, że doszło do ataku, podbiega i odpycha go, działając w błędzie. Osoba popchnięta, czyli kolega, potyka się, uderza w krawężnik i umiera. Widz zapytał, jak potraktować taką sytuację – z jednej strony nie żyje człowiek, który nie dopuścił się żadnego zamachu, a z drugiej strony osoba postronna działała w błędzie. Kolega udawał bowiem, że dopuszcza się zamachu, a osoba postronna myślała, iż jest to prawdziwy zamach. W przedstawionej sytuacji należałoby uznać, że nie doszło do bezprawnego zamachu ze strony kolegi (osoba, którą uderzył, wyraziła na to zgodę), dlatego osoba postronna działała w usprawiedliwionym błędzie co do okoliczności wyłączającej bezprawność (w tzw. błędzie co do kontratypu – w tym przypadku obrony koniecznej) z art. 29 k.k., który wyłącza winę, a w konsekwencji uniemożliwia przypisanie jej odpowiedzialności karnej.

Mikołaj Małecki przytoczył wyrok Sądu Najwyższego z 17 stycznia 2013 r. (sygn. V KK 99/12), który postrzegany jest jako kontrowersyjny, w którym przyjęto pogląd, że „zamach bezprawny” nie musi być rzeczywisty, ponieważ jest to również taki zamach, który postronny obserwator uznałby za rzeczywisty. Przy przyjęciu takiego poglądu, w powyższej sytuacji, osoba postronna działała w obronie koniecznej.

Jerzy Lachowski nie zgadza się z przytoczonym wyrokiem Sądu Najwyższego i uważa, że zaprezentowany pogląd wprowadza zamęt.

Akceptacja takiego poglądu prowadzi do tego, że niemożliwe będzie odróżnienie sytuacji działania w obronie koniecznej od działania w tzw. błędzie co do kontratypu. Według Jerzego Lachowskiego w sytuacji, gdy dochodzi do rzeczywistego zamachu, należy ją oceniać przez pryzmat art. 25 § 1 k.k. (kontratyp obrony koniecznej), a w sytuacji, gdy dochodzi do nierzeczywistego, urojonego zamachu, należy ją oceniać przez pryzmat art. 29 k.k. (tzw. błąd co do kontratypu).

Znamiona kontratypu obrony koniecznej są do pewnego stopnia nieostre, jednak jest to niezbędne, aby uniknąć kazuistyki, czyli tworzenia „taryfikatora” obrony koniecznej, który określa, że w danej sytuacji obrona konieczna jest albo nie jest dopuszczalna. Nieostrość znamion powoduje jednak, że organy ścigania, a potem sądy, nadmiarowo, rozumując ex post (z perspektywy – najczęściej drastycznego – skutku, który wystąpił), uznają przekroczenie granic obrony koniecznej, aby móc doprowadzić do skazania broniącego się, co wypacza sens obrony koniecznej. Z instytucją obrony koniecznej zawsze będzie wiązał się dylemat wyboru między precyzją i elastycznością przepisu Kodeksu karnego, który ją przewiduje, dlatego należy zaakceptować ten dylemat oraz rzetelnie wykładać obowiązujące przepisy Kodeksu karnego.


#ŁĄCZYNASKARNE

Obrona konieczna: przywilej czy pułapka? Jak bronić się legalnie? – 28 października 2024 r., gość: dr hab. Jerzy Lachowski, prof. UMK

Program popularnonaukowy ŁĄCZY NAS KARNE jest emitowany na żywo na YouTube, w sezonie 2024 w poniedziałki w godz. 20:00-21:00, oraz dostępny jako podcast na platformach streamingowych.

Kliknij i przeczytaj więcej o programie ŁĄCZY NAS KARNE.

Publikacja dofinansowana ze środków budżetu państwa, w ramach programu Ministra Edukacji i Nauki pod nazwą Społeczna Odpowiedzialność Nauki II.


Autor: Mateusz Wiktorek – Szkoła Doktorska Nauk Społecznych, Katedra Prawa Karnego, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz tutaj swoje imię

8 − 4 =