PODZIEL SIĘ

Minister Sprawiedliwości mianował na stanowisko Dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, jedną z osób, która wcześniej została powołana na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego z naruszeniem prawa.

Tymczasem obowiązujące przepisy zakazują sędziemu Sądu Najwyższego pozostawania w jakimkolwiek stosunku służbowym lub zatrudnienia na pełnym etacie, poza zatrudnieniem w charakterze pracownika naukowego lub dydaktycznego w szkole wyższej (instytucji naukowej) (art. 44 § 1 ustawy o SN). Takiego pełnoetatowego zatrudnienia lub funkcji służbowej nie można wykonywać, choćby wyraził na to zgodę Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. Ustawa o Sądzie Najwyższym jasno stanowi, że w przypadku mianowania lub powołania sędziego Sądu Najwyższego do pełnienia funkcji w organach państwowych, służbie dyplomatycznej, konsularnej lub organach organizacji międzynarodowych oraz ponadnarodowych działających na podstawie umów międzynarodowych ratyfikowanych przez Rzeczpospolitą Polską, jest on obowiązany zrzec się niezwłocznie swojego urzędu (art. 52 § 1 ustawy o SN), choć ma prawo powrotu do Sądu Najwyższego.

Niedopuszczalne jest więc, by sędzia Sądu Najwyższego był zatrudniony na takim stanowisku, na którym podlegałby Ministrowi Sprawiedliwości, który jako Prokurator Generalny jest stroną w wielu postępowaniach przed Sądem Najwyższym. Sędzia Sądu Najwyższego nie może pełnić funkcji organu administracyjnego – np. wydawać decyzje administracyjne. To wydaje się rzeczą oczywistą.

Te bezwzględne zakazy powodują, że Minister Sprawiedliwości nie może „delegować” sędziego Sądu Najwyższego, nawet za jego zgodą, do pracy na cały etat na stanowisku urzędniczym, wobec którego ma kompetencje kontrolne czy nadzorcze.

W sposób więc oczywisty nie mają zastosowania do sędziego Sądu Najwyższego przepisy dotyczące możliwości delegowania sędziów do urzędniczej pracy, zawarte w ustawie o sądach powszechnych. Co prawda ustawa o Sądzie Najwyższym przewiduje, że w sprawach w niej uregulowanych, ma odpowiednie zastosowanie ustawa o ustroju sądów powszechnych, ale akurat kwestie możliwości wykonywania pełnoetatowej pracy urzędniczej przez sędziego SN – a tym jest pracy Dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury – zostały uregulowany w sposób jednoznaczny: jest to bezwzględny zakaz. Ograniczając zakres tego zakazu, ustawodawca musiałby to zrobić w ustawie o Sądzie Najwyższym.

Nieco w nawiasie należy dodać, że zresztą w samej ustawie o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury wykluczono chyba możliwość pełnienia funkcji dyrektora Szkoły przez sędziego SN. Przepisy tej ustawy przewidują możliwość zawieszenia dyrektora Szkoły w przypadku wszczęcia wobec niego postępowania dyscyplinarnego. Ale ma to być postępowanie dyscyplinarne prowadzone na podstawie regulacji dotyczących sędziów sądów powszechnych. Postępowanie takie nie dotyczy sędziego Sądu Najwyższego, bo do nich mają zastosowanie inne przepisy z ustawy o Sądzie Najwyższym. Jasnym jest więc, że ustawodawca po prostu wykluczał przypadek, żeby sędzia Sądu Najwyższego mógł pełnić funkcję dyrektora Szkoły.

Albo więc Minister Sprawiedliwości uznał, że osoby wadliwe powołane do Sądu Najwyższego faktycznie nie stały się sędziami tego Sądu, więc można je mianować na funkcję Dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, albo Minister Sprawiedliwości naruszył prawo i jego minowanie powinno zostać natychmiast odwołane.

Zresztą ustawa wymaga w przypadku mianowania Dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury opinii konstytucyjnego organu, jakim jest Krajowa Rada Sądownictwa i Prokuratury. Z uwagi na wadliwe powołanie części sędziowskiej tego organu, dzisiaj wszystkie decyzje KRS również są wadliwe, co także powoduje, że ministerialne mianowania na stanowisko Dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa zostały dokonane z naruszeniem prawa i muszą zostać usunięte z obrotu prawnego.

Warto przy tym pamiętać, że Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury kształci kandydatów na przyszłych sędziów i prokuratorów. Absolwenci wydziałów prawa, po zdaniu egzaminów wstępnych, stają się aplikantami tej Szkoły, w której kilka lat uczą się jak wykonywać zawód sędziego. To bardzo istotny okres w życiu – w którym nie tylko powinno się zdobywać wiedzę i praktyczne umiejętności, ale przede wszystkim, niezależność myślenia i odwagę niezbędną dla wykonywania funkcji sędziego i prokuratora.

Smutne, że w ostatnich latach, gdy deptano w Polsce praworządność, kształtowanie odwagi adeptów tej Szkoły nie było chyba istotnym priorytetem jej kadry kierowniczej, bowiem ani aplikanci uczący się w tej instytucji, ani asesorzy, którzy ją ukończyli, nie byli szczególnie aktywni w debacie publicznej.


Autor: prof. dr hab. Włodzimierz Wróbel

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz tutaj swoje imię

jedenaście + osiem =