Regulacje z zakresu prawa pracy co do zasady w bardzo umiarkowanym stopniu interesują karnistów. Tym razem jednak legislator zdecydował się na wprowadzenie rozwiązania tak brawurowego, że nie sposób pozostać wobec niego obojętnym.
Początkiem lutego Rząd zaprezentował projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych. W art. 97 projektu wprowadzono możliwość karania pracodawcy za nakłanianie „do rezygnacji z oszczędzania w PPK”. Jednocześnie jednak proponuje się, by uczestnictwo w PPK było dobrowolne zaś rezygnacja możliwa w każdym momencie (art. 23). Jeśli zastanowić się nad logiką proponowanej konstrukcji dłużej niż dziesięć sekund, to, przy odrobinie karnistycznego rozeznania, dostrzeże się ogrom absurdu, do którego nas prowadzi.
Istotą penalizacji podżegania jest potępienie nakłaniania innej osoby do złego. Nakłanianie nie jest jednak złe samo przez się.
Można przecież nakłaniać do czytania książki, spaceru czy aktywności sportowych – a więc wszystkich tych zachowań, których nikt o zdrowych zmysłach nie uzna za zasługujące na potępienie.
Tym, co decyduje o negatywnej ocenie zachowania podżegacza, jest negatywna ocena zachowania, do którego podżegacz namawia. Zachodzi przecież istotna różnica między sytuacją, w której podjudzam kogoś do zjedzenia deseru, a taką, w której proponuję zastrzelenie sąsiada.
Analizując obie sytuacje z wykorzystaniem pojęć prawa karnego powiemy, że w pierwszym przypadku podżegam do czynu legalnego, w drugim zaś do bezprawnego, który dodatkowo stanowi przestępstwo.
Żeby ukarać osobę nakłaniającą do przestępstwa nie potrzeba żadnych dodatkowych regulacji – przesądza o tym art. 18 § 3 k.k. Zdarzają się jednak sytuacje wyjątkowe, kiedy owo nakłanianie odnosi się do zachowania, które samo przestępstwem nie jest. Tak zdarzy się choćby w przypadku nakłaniania do przeprowadzenia nielegalnego przerwania ciąży (art. 152 § 2 k.k.). Prawo polskie nie przewiduje bowiem odpowiedzialności karnej matki, dokonującej aborcji wbrew przepisom ustawy – ze względów kryminalnopolitycznych. Jej zachowanie stanowi czyn nielegalny (prawnik powie – bezprawny), nie jest jednak karalne. W tej sytuacji, żeby móc pociągnąć do odpowiedzialności osoby postronne, (namawiające bądź pomagające w nielegalny usunięciu ciąży – np. lekarza), konieczne jest ustanowienie dodatkowego przepisu. Zło, powstające wskutek zachowania matki, nie zostało bowiem opisane jako przestępstwo.
Analizowany projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych przewiduje wprowadzenie bardzo podobnego rozwiązania. Także tutaj osoba dopuszczająca się zachowania, do którego ją nakłaniano („rezygnacja z oszczędzania”), nie popełnia przestępstwa. Problem polega jednak na tym, że owa rezygnacja nie stanowi zachowania nielegalnego.
Ustawodawca jednoznacznie wskazał, że każdy może zakończyć swoją przygodę z PPK; ustanowił nawet w tym celu stosowną procedurę.
Z perspektywy karnistycznej „rezygnacja z oszczędzania” nie rożni się absolutnie niczym od parzenia herbaty, jazdy autobusem czy stania na ulicy. Nie zawiera w sobie żadnego ładunku zła, zasługującego na potępienie, od którego to potępienia należało odstąpić ze względu na konieczność poszanowania innych wartości.
W konsekwencji nie sposób znaleźć argumentu przemawiającego za penalizacją „nakłaniania do rezygnacji z oszczędzania w PPK”. Brakuje tutaj elementu nakłaniania do złego, stanowiącego istotę negatywnej oceny podżegania. Równie dobrze ustawodawca mógłby karać pracodawców za namawianie pracowników do chodzenia w wygodnym obuwiu.
Kliknij aby zapoznać się z projektem ustawy o PPK.
Foto: Pixabay.com