Strona główna Nauka Czarny pasek zamiast opaski Temidy. Kiedy anonimizacja szkodzi oskarżonym?

Czarny pasek zamiast opaski Temidy. Kiedy anonimizacja szkodzi oskarżonym?

przez Redakcja
4 wyświetleń

Wraz z rozwojem Internetu przed prawem karnym pojawiły się nowe wyzwania. Jednym z najbardziej aktualnych jest problem ochrony danych osobowych osób publicznych podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Nasuwają się poważne wątpliwości co do sensu obowiązywania takich regulacji we współczesnej rzeczywistości cyfrowej.

W poniedziałek 16 czerwca 2025 r. media obiegła informacja, że znany polski piosenkarz Ryszard Rynkowski (który zgodził się później na publikowanie jego pełnego imienia i nazwiska) został zatrzymany przez Policję w związku z podejrzeniem spowodowania przez niego kolizji drogowej podczas prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości.

Nieudolna anonimizacja

Do zdarzenia doszło 14 czerwca 2025 r. w miejscowości Żmijewko. Wg. informacji, które przekazał Paweł Dominiak, rzecznik prasowy brodnickiej policji, która zatrzymała Rynkowskiego, badanie alkomatem wykazało, że piosenkarz miał 1.5 promila alkoholu we krwi. Zarzuty dotyczą przestępstwa z art. 178a § 1 k.k., tj. prowadzenia pojazdu mechanicznego znajdując się w stanie nietrzeźwości.

Z uwagi na dużą popularność Rynkowskiego, informacja o zdarzeniu szybko została nagłośniona przez większość ogólnopolskich mediów, takich jak np. RMF, Onet, Pudelek czy Fakt. Na portalu Donald.pl pojawił się artykuł pod tytułem „Ryszard R., znany z przeboju „Wypijmy za błędy”, usłyszał zarzuty za spowodowanie kolizji w stanie wątpliwej trzeźwości”. Wskazanie tytułu piosenki, wraz ze zdjęciem artysty (co prawda z charakterystycznym czarnym paskiem na oczach, ale bez problemu umożliwiającym jego rozpoznanie) sprawia, że jednoznaczna identyfikacja podejrzanego jest nadzwyczaj łatwa.

Proceder nieudolnej anonimizacji zdarza się w polskich mediach niezwykle często. Tytułem przykładu można wskazać artykuł na jednym z najbardziej znanych portali sportowych w Polsce – Weszło.pl, ledwie dzień po ujawnieniu przez media zdarzenia z udziałem Rynkowskiego. On również dotyczy prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, którego dopuścił się jeden z piłkarzy małopolskiego klubu Puszcza Niepołomice. Warto zwrócić uwagę na wyjątkowo „niefortunny” lead artykułu, który od razu zdradza tożsamość podejrzanego.

Czytamy: „Woda sodowa u młodych piłkarzy to zjawisko tak powszechne jak dzień po nocy. Rzadko kiedy objawia się jednak w tak spektakularny sposób, w jaki miało to miejsce u Igora P. z Puszczy Niepołomice. Syn prezesa klubu Jarosława Pieprzycy w ostatnich dniach dał do wiwatu tak bardzo, że lokalna społeczność mówi o nim więcej niż o zespole po pierwszym awansie do Ekstraklasy”.

O ile w sprawie Rynkowskiego, podejrzany zgodził się na podawanie nazwiska w niezanonimizowanej formie, to w wielu tego typu przypadkach zgody na publikację pełnego imienia i nazwiska brak.

Znany piosenkarz Ryszard R. – czy to ma sens?

Sytuacje takie mogą stanowić dobry przyczynek do dyskusji na temat sensu istnienia przepisów ustanawiających wymóg publikowania zdjęć oraz innych danych osobowych podejrzanych w zanonimizowanej formie, w sytuacji, gdy podejrzanymi są osoby powszechnie znane.

Należy wskazać, że obowiązek zachowania anonimowości podejrzanych ciąży na dziennikarzach z uwagi na regulacje Prawa prasowego.

W art. 13 § 2 Prawa prasowego przeczytać można: „Nie wolno publikować w prasie wizerunku i innych danych osobowych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również wizerunku i innych danych osobowych świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę”.

Jak wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego (w szczególności z wyroku z 18.03.2008r. w sprawie IV CSK 474/07, który cytowany jest poniżej), zakaz wynikający z art. 13 § 2 Prawa prasowego, „dotyczy danych osobowych wszystkich osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, bez względu na ich status, a więc także osób publicznych”.

Na zagadnienie patrzy nieco inaczej Kamil Mamak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który wskazuje, że wymóg ochrony wizerunku oskarżonych i podejrzanych wyprowadzić można także z zasady domniemania niewinności, która w polskim prawie ma oparcie zarówno w Konstytucji i Kodeksie postępowania karnego, jak również w licznych regulacjach międzynarodowych (np. art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka).

W myśl tej zasady, środki takie jak niepodawanie pełnego nazwiska podejrzanego czy zamazywanie czarnym paskiem jego oczu mają symbolicznie przypominać, że osoba ta nie została jeszcze uznana za winną, a także prowadzić do ochrony takiej osoby przed zbyt szybką oceną opinii publicznej.

W artykule O niecelowości anonimizacji oskarżonych w sprawach medialnych („Czasopismo Prawa Karnego i Nauk Penalnych” nr 3/2013) Kamil Mamak podnosi argumenty, które mogą uzasadniać rezygnację z wymogu anonimizacji danych osobowych osób publicznych w sprawach karnych.

Internet prawdę Ci powie

Pierwszy argument to kwestia „podpowiedzi”, które stosują największe wyszukiwarki, takie jak np. Google. Mechanizm ten działa w następujący sposób: aby wyszukać określoną informację, nie trzeba wpisywać pełnej frazy nt. tego, czego szukamy, gdyż wyszukiwarka sama, po wpisaniu jedynie kilku słów, „podpowie” nam dalsze słowa-klucze konieczne do znalezienia interesującej nas informacji.

Autouzupełnianie, choć z pewnością wygodne, sprowadza zagrożenia dla anonimowości podejrzanych w sprawach karnych.

Problem sprowadza się do tego, że często zdarza się, że próbując wyszukać informację o danej osobie publicznej, wyszukiwarka „podpowiadając” nam sugestie słów-kluczy, które uznaje za potencjalnie interesujące dla użytkownika, dostarcza informacji o zarzutach podejrzanego.

Dobrym przykładem może być wspomniany Ryszard Rynkowski – osoba chcąca znaleźć pewne neutralne od strony procesowej informacje nt. artysty, np. listę jego najpopularniejszych piosenek, po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy „Ryszard Rynkowski” już w drugiej propozycji widzi zwrot „Ryszard Rynkowski zatrzymany”. Stanowi to od razu informację o problemach prawnych piosenkarza, czemu instytucja anonimizacji w założeniu powinna zapobiegać.

Drugą problematyczną kwestią, którą podkreśla Kamil Mamak jest tzw. tagowanie. Jest to system stosowany przez portale internetowe, który podobnie jak podpowiedzi, ma sugerować czytelnikom inne artykuły, powiązane treściowo z aktualnie wyświetlaną publikacją.

Często artykuł, który opisuje zdarzenie, za które osobie publicznej postawiono zarzuty, jest napisany z zachowaniem zasad ochrony wizerunku. Natomiast dzięki wyświetlanym na tej samej stronie internetowej artykułom powiązanym, czytelnik może łatwo wydedukować, że niejaki „Ryszard R.” to znany polski piosenkarz Ryszard Rynkowski. Do takiego wniosku mogą prowadzić zwłaszcza zdjęcia, które w jednym artykule (tym poświęconym sytuacji procesowej podejrzanego) będą opatrzone charakterystycznym czarnym paskiem, natomiast w drugim artykule, powiązanym mechanizmem tagowania, takiego czarnego paska już nie będzie.

Domniemanie niewinności w odwrocie

Istotny jest jeszcze jeden aspekt – relacja anonimizacji podejrzanego i zasady domniemania niewinności.

Jak pisze Włodzimierz Wróbel: „wszelkie gwarancje muszą być w konkretnej sprawie analizowane kompleksowo, ze względu na to, że stanowią one zabezpieczenie konkretnych interesów konkretnego obwinionego, a bezwzględne przestrzeganie jednej z tych gwarancji (choćby w postaci domniemania niewinności) nie może w ostatecznym rozrachunku doprowadzić do rezultatu, który jest sprzeczny z szeroko rozumianym interesem obwinionego” (W. Wróbel, O dwóch aspektach konstytucyjnej zasady domniemania niewinności, w: Nauki penalne wobec problemów współczesnej przestępczości. Księga jubileuszowa z okazji 70. rocznicy urodzin Profesora Andrzeja Gaberle, Warszawa 2007, s. 331).

Zatem od mechanizmów procesowych wynikających z zasady domniemania niewinności należy odstąpić, jeśli działają one na niekorzyść sprawcy. Wysunąć więc można na pierwszy rzut oka paradoksalną tezę, że od anonimizacji danych osobowych podejrzanych o przestępstwo osób publicznych należy odstąpić nie tylko z uwagi na nieskuteczność regulacji, ale także z uwagi na ochronę interesów procesowych samych podejrzanych.

Zakwestionować można założenie, że anonimizacja osób podejrzanych, które są równocześnie osobami publicznymi, sprzyja interesom tychże osób w postępowaniu karnym.

W świetle badań psychologicznych i socjologicznych sformułować można wręcz odwrotną tezę: anonimizacja w bardzo wielu przypadkach zadziała na niekorzyść osoby, której dotyczy. W tym ujęciu, wobec braku bezwzględnego charakteru zasady domniemania niewinności, należałoby odejść od niej w zakresie, w jakim wynika z niej obowiązek anonimizacji wizerunku osób publicznych.

Zasłonięta twarz, zasłonięta niewinność?

Wizerunek osoby podejrzanej o przestępstwo odgrywa ogromną rolę w tym, jak postrzega ją opinia publiczna. Choć stosowanie tzw. czarnego paska na oczy ma rzekomo chronić tożsamość podejrzanego i stanowić emanację zasady domniemania niewinności, coraz więcej dowodów naukowych sugeruje, że takie zabiegi mogą prowadzić do niezamierzonego, ale bardzo silnego efektu: społecznego uznania podejrzanego za winnego i potencjalnie niebezpiecznego — zanim jeszcze zapadnie wyrok sądu.

Pierwsze z badań, przeprowadzone w Australii, dotyczyło wpływu fizycznego usytuowania oskarżonego w sali rozpraw na decyzje przysięgłych. W kontrolowanym eksperymencie ponad 400 osób pełniących rolę przysięgłych oglądało rozprawy, podczas których oskarżony znajdował się w jednym z trzech miejsc: w zamkniętej szklanej „klatce”, w tradycyjnym otwartym boksie lub obok swojego adwokata.

Okazało się, że aż 60% uczestników skazywało oskarżonego, gdy znajdował się w szklanym boksie – w porównaniu do 47% w boksie otwartym i 36% przy stole z prawnikiem. Co więcej, badani opisywali osobę za szkłem jako bardziej groźną i niebezpieczną, mimo że we wszystkich przypadkach chodziło o tę samą sprawę i ten sam materiał dowodowy.

Wizualna izolacja i symboliczne „odróżnienie” podejrzanego od reszty społeczeństwa wpływa na jego odbiór jako potencjalnego zagrożenia.

Drugie badanie, przeprowadzone przez zespół naukowców z udziałem N. Köbisa i opublikowane w 2023 r. badało wpływ technologii rozmywających wizerunek twarzy — takich jak popularne dziś filtry „blur” — na zachowanie ludzi wobec innych (N. Köbis Nils et al., Artificial Intelligence can facilitate selfish decisions by altering the appearance of interaction partners). W serii trzech eksperymentów wykazano, że uczestnicy częściej podejmowali „egoistyczne” decyzje wobec osób, których twarze były zamazane.

Wyniki wskazują, że rozmycie twarzy prowadzi do tzw. depersonalizacji, czyli psychologicznego oddalenia drugiej osoby – zmniejsza empatię, zwiększa dystans i ułatwia moralne wyłączenie.

Choć badanie nie dotyczyło bezpośrednio oskarżonych w sądzie, wnioski są jednoznaczne: zamazanie twarzy może sprawić, że dana osoba jest postrzegana jako „mniej człowiecza”, a przez to łatwiej przypisać jej złe intencje czy winę.

Zestawiając cytowane badania z praktyką medialną, w której osoby podejrzane są często przedstawiane z czarnym paskiem na oczach lub zamazaną twarzą, można zaryzykować tezę, że taka wizualna prezentacja nie tylko nie chroni ich wizerunku, ale wręcz może im zaszkodzić.

Opinia publiczna, karmiona tego rodzaju obrazem, nieświadomie uznaje te osoby za bardziej podejrzane, mniej wiarygodne, a nawet niebezpieczne. Tym samym media – nawet wbrew własnym intencjom – mogą wpływać na uprzedzenia społeczne i osłabiać podstawowe gwarancje procesowe, takie jak domniemanie niewinności.

Co dalej z anonimizacją?

  • Praktyka anonimizacji oskarżonych miała chronić ich prywatność i reputację, zwłaszcza gdy wyrok jeszcze nie zapadł. Jednak coraz wyraźniej widać, że takie działania mogą przynieść skutek odwrotny od zamierzonego, tym bardziej w obliczu pojawiających się co raz to nowych wyzwań związanych z rozwojem Internetu.
  • Zamiast budować neutralność, anonimizacja często wywołuje nieufność i wrażenie bycia winnym. Jest to jedna z przyczyn, dla których podejrzani – osoby publiczne (tak jak np. Ryszard Rynkowski) decydują się wyrażać zgodę na publikację np. ich pełnych nazwisk.
  • Do powyższego należy dodać fakt, iż egzekwowanie przepisów nakazujących anonimizację danych osobowych podejrzanych jest w dobie Internetu niezwykle trudne, a nawet niemożliwe.

Warto dziś zadać pytanie: czy anonimowość naprawdę chroni oskarżonych, czy raczej działa na ich niekorzyść?

Być może nadszedł czas, by odejść od anonimizacji i przywrócić podejrzanym twarze – nie po to, by ich piętnować, lecz aby nie odbierać im prawa do bycia postrzeganym jak człowiek niewinny, dopóki nie zapadnie wyrok skazujący.


Autor: Piotr Banaśkiewicz – Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czytaj więcej

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą Społeczna Odpowiedzialność Nauki II.

Copyright © 2017-2025 by Krakowski Instytut Prawa Karnego Fundacja / ISSN: 2544-9052