Śledztwo ws. „gry” objęło ponad 20 dzieci w wieku od 11 do 14 lat z całego kraju – powiedziała PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Joanna Biranowska-Sochalska. Jak czytamy na portalu lex.pl, na szczęście żaden z poszkodowanych nie targnął się na swoje życie.
Bez względu na to, czy sprawa tzw. błękitnego wieloryba jest jedynie faktem medialnym (fake news), samookaleczenia się i inne dziwne zachowania dzieci na skutek używania Internetu spotkały się z zainteresowaniem polskiej Prokuratury.
Sprawa dotyczyła m.in. samookaleczenia się na przedramieniu dokonanym przez trójkę uczniów. Zdarzenie łączone jest z grą w „niebieskiego wieloryba” – pisała Gazeta Wyborcza. Neewsweek podał także informację o kolejnej potencjalnej ofierze gry – piętnastolatku z Gliwic.
W grze bierze udział mentor, który zleca zadania graczom: pierwszym jest samookaleczenie się (wydrapanie rany w kształcie wieloryba bądź znaku „F50”), a ostatnim – pięćdziesiątym – ma być popełnienie samobójstwa. Pomiędzy pierwszym zadaniem a samobójstwem gracz staje przed szeregiem innych wyzwań, takich jak całodzienne milczenie, słuchanie smutnej muzyki czy oglądanie horroru w środku nocy.
Symbolika tej mistycznej gry zachęca do wcielenia się w role „mentora” albo „gracza”. Świat wirtualny i świat rzeczywisty przenikają się, a ich wzajemnie oddziaływanie może doprowadzić do najdrastyczniejszych sytuacji.
W Rosji prowadzone jest śledztwo w sprawie samobójstwa dwóch nastolatek, które skoczyły z 14-piętrowego apartamentowca. Tuż przed skokiem umieściły na swoich portalach internetowych obrazek wieloryba z opisem: „END” – podaje The Sun.
Tajemnicza jak wieloryb
W populacji wielorybów zaobserwowano zachowania polegające na celowym wyrzucaniu się na brzeg, co uznawane jest za formę samobójstwa. To właśnie do tego mitu ma nawiązywać formuła i nazwa gry, której uczestnicy sami nazywają się „wielorybami”.
Jednak istnienie gry nie jest potwierdzone. Najszersze dochodzenie w tej sprawie przeprowadziło Radio FreeEurope/RadioLiberty (RFE/RL) – wyzwanie ma mieć swoje źródło w rosyjskim internecie. Gra o tej nazwie miała pojawić się tam po raz pierwszy w zeszłym roku.
Przez różne media przedzierają się informację o 130 ofiarach wyzwania, jednakże są one oparte na jednym artykule prasowym (chodzi o tekst z Nowaja Gazeta z 16 maja 2016 r.), a ofiary mają być powiązane „kontem na tym samym portalu internetowym”.
Jak dotąd nie potwierdzono jednoznacznie wpływu niebieskiego wieloryba na samobójstwo uczestnika gry.
Bardziej prawdopodobne, że rzekome ofiary „niebieskiego wieloryba” pojawiają się wtedy, gdy wzmaga się medialna wrzawa wokół gry. Jak podaje RFE/RL, specjaliści od zdrowia psychicznego oraz wschodnie rządy nagłaśniają sprawę z całkiem innych względów. Podczas gdy obawa psychiatrów jest oczywista, politycy w Rosji czy Kazachstanie mogą wykorzystywać cały fenomen jako argument w dyskusji o potrzebie zwiększonej kontroli Internetu.
Poszlaki i samookaleczenia
Dziennikarze RFE/RL nawiązali kontakt z mentorami, ten jednak szybko się urywał – najczęściej po wysłaniu zdjęcia okaleczenia (które było spreparowane w programie do obróbki grafiki). Jednakże treść rozmów podszywających się pod graczy dziennikarzy z mentorami miała podobny schemat, szczególnie ta dotycząca pierwszego zadania. Mentorzy informowali ich również, że „wiedzą o nich dużo” i mogą te informacje udostępnić. Tego typu szantaż (będący zapewne blefem) mógł być dla młodych ludzi powodem, aby nie rezygnować z gry z obawy przed opublikowaniem drażliwych informacji.
Znany jest głośny przypadek 5-letniej Sofii Jeżow, która chciała zostać „wróżką ognia” i pod wpływem znalezionej w Internecie instrukcji odkręciła w środku nocy kuchenkę gazową.
Dziewczynka przeżyła, ale została ciężko poparzona. W zeszłym roku został w Rosji aresztowany 21-latek, który jest oskarżony o prowadzenie w latach 2013-2016 ośmiu grup „propagujących samobójstwo”. Nie wiadomo więc ile prawdy, a ile niepotrzebnej paniki jest wokół „niebieskiego wieloryba”.
Nie jest jasne, co skłoniło dzieci ze Szczecina do samookaleczenia się, jednakże niesprawdzone informacje mogą tylko pogłębić problem. Policja nie udzieliła informacji, czy wiadomo coś o udziale osób trzecich w samookaleczeniu się uczniów. Dzieci mogły chcieć jedynie pochwalić się przed rówieśnikami, że uczestniczą w grze, jednak rzeczywisty udział w wyzwaniu to obecnie sfera domysłów. Jeden z uczniów szczecińskiej podstawówki w rozmowie z Gazetą Wyborczą stwierdził nawet, że „czelendże” są obecnie modne.
Karalny mentoring
W świetle polskiego prawa karnego, za udzielenie innej osobie pomocy przy samobójstwie lub nakłonienie jej do tego grozi kara więzienia od 3 miesięcy do lat 5. Podstawą odpowiedzialności karnej jest w tym wypadku art. 151 Kodeksu karnego.
Polskie prawo karne nie ogranicza odpowiedzialności karnej mentora do przypadków popełnienia przez graczy samobójstwa.
Jeśli mentor nakłoni dziecko do samookaleczenia się, może odpowiadać karnie za sprawstwo uszczerbku na zdrowiu. W skrajnym przypadku sprawca mógłby odpowiadać za umyślne zabójstwo człowieka, jeżeli uczestnikiem gry było łatwowierne dziecko, które zostało namówione do targnięcia się na własne życie, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji swojego czynu.
Dla odpowiedzialności karnej nie będzie miał znaczenia fakt, że jedyny kontakt „gracza” i „mentora” odbywał się przez Internet.
Bartosz Biskup et. al.
Foto: Pixabay.com