PODZIEL SIĘ

Do ostrej wymiany zdań doszło przed miesiącem na portalu Twitter w związku z planowaną przez rząd premier Beaty Szydło tzw. ustawą dezubekizacyjną, której wchodzące w życie z dniem 1 października przepisy przewidują drastyczną redukcję wysokości emerytur byłym pracownikom Służby Bezpieczeństwa. Jednym z bohaterów tej internetowej przepychanki został były Minister Sprawiedliwości, poseł Borys Budka.

Zarzewiem konfliktu na linii Budka – Bugała był materiał dziennikarki TVP wyemitowany w wieczornych wiadomości, który uderzył w protestujących w obronie zachowania status quo. Należy przypomnieć, że w związku z planowaną obniżką emerytur byłym funkcjonariuszom SB zapowiedzieli oni przeprowadzenie w budynku Sejmu konferencji pt. „Ochrona praw funkcjonariuszy i żołnierzy w demokratycznym państwie”.

Jak donosi portal wp.pl pierwotnie wyrażona zgoda ma zostać cofnięta przez marszałka Marszałka Kuchcińskiego. Ponadto, z reportażu wynikało, jakoby doszło do zawiązania porozumienia pomiędzy opozycją a funkcjonariuszami SB celem przeprowadzenia puczu i obalenia rządu PiS. Autorka materiału podkreśliła:

Sojusz opozycji i byłych esbeków skończył się próbą destabilizacji państwa. Nieskuteczną. Niewykluczone, że przed wejściem w październiku w życie ustawy dezubekizacyjnej czeka nas jeszcze jedna próba sił.

Ilustracją tego stwierdzenia był fragment wystąpienia byłego ministra sprawiedliwości Borysa Budki na demonstracji Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP, która odbyła się 2 grudnia ub.r. przed Sejmem. Na odpowiedź ze strony byłego ministra sprawiedliwości nie trzeba było długo czekać.

Na granicy prawa

Autorka reportażu zarzuciła posłowi Budce popełnienie przestępstwa. Ewentualną podstawę do przyjęcia takiego twierdzenia może stanowić art. 190 § 1 k.k.:

„Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.

Ponadto definicję groźby bezprawnej odnajdujemy także w art. 115 § 12 k.k.: „Groźbą bezprawną jest zarówno groźba, o której mowa w art. 190, jak i groźba spowodowania postępowania karnego […]”.

Przestępstwo z art. 190 k.k. ma charakter skutkowy. Oznacza to, że aby doszło do realizacji znamion groźby karalnej musi zaistnieć stan obawy po stronie pokrzywdzonego, że sprawca swoją groźbę zrealizuje. Nie jest natomiast wymagane, by faktycznie do jej realizacji doszło.

Ważny jest charakter wypowiedzianych słów czy podjętych działań, bowiem subiektywne odczucie obawy ze strony pokrzywdzonego musi – obiektywnie – uzasadniać obawę, że ta zostanie spełniona.

Argumentów przeciwko przyjęciu odpowiedzialności karnej dostarcza sam zainteresowany. Były minister sprawiedliwości wskazuje, że „uprzedzenie o możliwości skorzystania z przewidzianych przez prawo cywilne i karne instrumentów ochrony dóbr osobistych, […] nie mogą być nazwane groźbami lub próbą zastraszenia”.

W swojej wypowiedzi odnosi się on zapewne do wspomnianego art. 115 § 12 k.k., który w ostatnim fragmencie głosi:

„Nie stanowi groźby zapowiedź spowodowania postępowania karnego, jeżeli ma ona jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem”.

Przestępstwem, o którym wspomina przywołany przepis może być w przedmiotowej sprawie kwestia pomówienia ministra Budki przez redaktor Bugałę tj. odpowiedzialności z art. 212 k.k.

Wolność słowa a wolność posła

Na kanwie opisywanego przypadku rodzi się pytanie o granice wolności słowa, która to – jako prawo osobiste – została uregulowana w art. 54 Konstytucji RP. Prawo do wyrażania swoich poglądów nie jest jednak prawem absolutnym. Granicą wolności słowa jest wolność i dobre imię drugiego człowieka. W przypadku konfliktu między prawami zagwarantowanymi konstytucyjnie siłą rzeczy musi dojść do ich wyważenia i przyznania pierwszeństwa jednemu przed drugim. Pomocną w tym zakresie jest zasada proporcjonalności, wyrażona w art. 31 ust. 3 Konstytucji.

Istotną z punktu widzenia opisywanego przypadku jest przysługujący danej osobie status posła. Jako funkcjonariuszowi publicznemu (art. 115 § 13 pkt 2 k.k.) przysługują mu z jednej strony specjalne uprawnienia, niezbędne do realizacji nałożonych na niego przez Konstytucję oraz skonkretyzowane w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora obowiązków.

Z drugiej jednak strony status posła wystawia tę osobę na krytykę i ocenę w znacznie szerszym stopniu niż w przypadku zwykłego obywatela.

(Nie)tykalny poseł?

Na drodze do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posła, przy hipotetycznym przyjęciu założenia o realizacji znaniom przestępstwa z art. 190 k.k. stoi jeszcze jeden element – immunitet. Zgodnie z treścią art. 105 ust. 1 Konstytucji RP (powtórzoną zresztą w art. 6 ust. 1 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora), poseł w niektórych przypadkach nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

„Poseł nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu. Za taką działalność poseł odpowiada wyłącznie przed Sejmem […]”

To tzw. materialny immunitetu posła. Za działalność wchodząca w zakres sprawowania mandatu należy uznać działalność wykonywaną w organach Sejmu (wystąpienia, zgłaszanie wniosków), a także inną działalność związaną nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu. Do takiej z pewnością należy występowanie w mediach społecznościowych w bieżących sprawach publicznych.

Powołany przepis Konstytucji wprowadza jeden wyjątek. Mianowicie, jeśli w związku z pełnieniem obowiązków posła narusza on prawa osób trzecich (np. dobre imię) może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej tylko za zgodą Sejmu (art. 105 ust. 1 w części końcowej Konstytucji oraz art. 6a ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora). Zawiła procedura opisana w kolejnych przepisach ustawy kończy się ostatecznie głosowaniem Sejmu nad możliwością uchylenia immunitetu posłowi.

Uchwała taka wymaga bezwzględnej większości ustawowej liczby posłów, a więc co najmniej 231 głosów.

Brak wymaganej większości powoduje podjęcie uchwały o niewyrażeniu zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej.

Przewidziana procedura ma stanowić gwarancje prawidłowego wykonywania mandatu poselskiego. Nie jestem zatem dopuszczalne wszczęcie i prowadzenie postępowania karnego w fazie in personam przeciwko posłowi przed formalnym uchyleniem mu immunitetu w przytoczony powyżej sposób.

Naruszenie powyższego trybu skutkuje umorzeniem postępowania karnego w oparciu o art. 17 § 1 pkt 8 Kodeksu postępowania karnego (sprawca nie podlega orzecznictwu sądów polskich). Ewentualne wydanie orzeczenia przez sąd – pomimo braku zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła – obarczone będzie wadą stanowiącą bezwzględną przyczynę odwoławczą (art. 439 § 1 pkt 9 k.p.k), którą to sąd drugiej instancji (art. 433 § 1 in fine k.p.k), a także Sąd Najwyższy (art. 518 w zw. z art. 433 § 1 in fine k.p.k) biorą pod uwagę z urzędu.

Seweryn Cieślik
Foto: Pixabay.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz tutaj swoje imię

dwadzieścia + 16 =